Od kilku miesięcy kibice żyją rywalizacją pomiędzy bramkarzami FC Barcelony. Początkowo to Inaki Pena regularnie grał, ale wygląda na to, że przegrał walkę z Wojciechem Szczęsnym. Polak w tej chwili jest numerem jeden. Niebawem jednak może pojawić się większy problem, gdy do zdrowia wróci Marc-Andre ter Stegen.
Według hiszpańskich mediów Szczęsny, po dobrych występach, otrzymał propozycję przedłużenia umowy. Jednak powrót ter Stegena, planowany na maj, stawia pytanie o przyszłość polskiego bramkarza w klubie. Hansi Flick, trener Barcelony, będzie musiał zdecydować, jak zarządzać sytuacją z trzema bramkarzami.
W programie "0:0" na Kanale Zero, Wojciech Kowalczyk stwierdził, że Szczęsny gra w Barcelonie za niewielkie pieniądze i może chcieć to zmienić przy negocjacjach ws. nowego kontraktu. - Szczęsny tam jest za frytki w tym sezonie. Nie wiem, czy w przyszłym sezonie też będzie tam chciał być za frytki - powiedział słynny piłkarz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To był spektakularny powrót gwiazdy
Leszek Orłowski z Canal+ Sport po chwili zwrócił uwagę na inny problem. Przypomniał, że ter Stegen nie znosi konkurencji, co pokazał w przeszłości, gdy wymusił sprzedaż Claudio Bravo.
- Ter Stegen nie zniesie Szczęsnego w roli konkurenta w Barcelonie. Tego możemy być pewni. Ter Stegen był "chory", kiedy był Claudio Bravo. On chodził do dyrektora sportowego i prezydenta i ich szantażował: sprzedajcie w końcu tego Bravo, bo ja odejdę. Luis Enrique wolał Bravo, a gdy go sprzedano, to przez pół roku do Ter Stegena nikt się nie odzywał. Miał przechlapane od kolegów z szatni. To była persona non grata
Kowalczyk uważa, że rywalizacja Szczęsnego z ter Stegenem mogłaby przynieść korzyści Barcelonie. - To mogłoby być dobre rozwiązanie. Wojtek wiedział doskonale, że on raczej nie będzie za dużo bronił - mówił. Orłowski jednak podkreśla, że klub nie może sobie pozwolić na luksus posiadania dwóch tak dobrych bramkarzy.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)