W przerwie zimowej więcej mówiło się o problemach pozaboiskowych Pogoni Szczecin niż o przygotowaniach do piłkarskiej wiosny. Pierwsze negocjacje z kanadyjskim biznesmenem Alexem Haditaghim zakończyły się niepowodzeniem.
Miał on spłacić długi klubu i dokonać znaczących transferów, aby Pogoń mogła walczyć o ligowe podium i krajowy puchar. Ostatecznie do tego nie doszło.
Obecnie władze klubu prowadzą zaawansowane rozmowy z nowym, bardziej wiarygodnym inwestorem. Nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy zaplanowane na 31 stycznia może przynieść zmiany w zarządzie klubu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
- Na 99 procent Pogoń zostanie sprzedana - zapewnia Jarosław Mroczek w rozmowie z PAP. Nowy właściciel ma spłacić długi i wzmocnić zespół przed zamknięciem okna transferowego.
Problemy finansowe doprowadziły do strajku piłkarzy, którzy nie rozpoczęli treningów 4 stycznia z powodu zaległości płacowych. Zawodnicy pojawiali się w szatni, ale nie wychodzili na boisko.
- Przykro, że musiało do tego dojść, ale wierzę, że pomoże to zawodnikom i klubowi i wiosną będziemy mocniejsi - skomentował sytuację kapitan Kamil Grosicki.
Kadrowo zespół uległ osłabieniu. Klub opuścili m.in. długoletni obrońca Benedikt Zech, który przeniósł się do austriackiego Rheindorf Altach, oraz pomocnik Wahan Biczachczjan, który zasilił szeregi Legii Warszawa.