Mocno wybrzmiały słowa prezesa Motoru Lublin Zbigniewa Jakubasa z wtorkowego spotkania przedstawicieli klubów PKO Ekstraklasy i Betclic 1. Ligi z władzami Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Niezadowolony z przebiegu dyskusji dot. przepisu o młodzieżowcu przedsiębiorca miał rzucić w kierunku reprezentantów PZPN: "To zmieńcie nazwę na PZPR!".
Skąd taka reakcja? Jakubas, ale także inni prezesi klubów PKO Ekstraklasy, domagają się zmian tych regulacji. W tym sezonie każdy klub nadal musi wypełnić limit 3 tysięcy minut na boisku występami piłkarzy, którzy w roku zakończenia rozgrywek kończą 22 lata i młodszych. Jeśli nie, musi płacić.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Błysk byłego piłkarza Barcelony! Fantastyczny gol
Tak tłumaczy reakcję
Problem w tym, że przepis jest sztuczny i wiele klubów z góry godzi się na kary i wystawia symboliczną liczbę młodych polskich piłkarzy.
W rozmowie z WP SportoweFakty Zbigniew Jakubas przedstawia swoją wersję wydarzeń ze spotkania w Jachrance. I nie zaprzecza, że słowa o Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej rzeczywiście padły z jego ust.
- Tak, to prawda, jednak nie odnosiły się bezpośrednio prezesa Kuleszy a do całego związku. Po prostu zwracałem uwagę, trochę prześmiewczo, na pewne paradoksy w polskiej piłce - zaznacza. I tłumaczy, skąd pojawiły się emocje.
- Jestem zwolennikiem systemu premiującego grę młodych piłkarzy - Jeszcze gdy Motor grał w 1. Lidze, proponowałem zmiany, polegające na zasadzie tzw. marchewki, czyli bez sztucznego i niedorzecznego aktualnego przepisu, ale zwiększeniu siły projektu Pro Junior System. Czyli bez karania, jeśli ktoś chce grać jednym młodzieżowcem, to gra, a ktoś inny 11, proszę bardzo. I kluby dostają pieniądze za rozegrane minuty. To proste jak budowa cepa - nie budzi to wątpliwości - tłumaczy.
- Temat wtedy nie przeszedł, ale teraz dowiedziałem się, że Ekstraklasa wystąpiła z takim samym wnioskiem do PZPN. I okazało się, że został "uwalony". Tylko Wojciech Cygan (prezes Rakowa Częstochowa) i Łukasz Jabłoński (były prezes Korony Kielce) byli za, pozostali uznali że dobrze jest, jak jest. To po prostu chore, czyli PZPN wie lepiej niż kluby, których to bezpośrednio dotyczy - stad skojarzenie "Polska Zjednoczona Partia Robotnicza", która też najlepiej wiedziała czego potrzebuje lud - przekonuje.
Problemów jest więcej
Prezes Motoru zapewnia, że nie podoba mu się nie tylko brak zmian w przepisie o młodzieżowcu.
- Do tej pory zajmowałem się sprawami Motoru, ale teraz dowiedziałem się, że sam zarząd PZPN liczy 17 osób, a jeszcze ma zostać powiększony i z tego powodu trudno podejmować szybkie decyzje, co wybrzmiało w Jachrance - dla mnie to nie do pomyślenia, bo okazuje się, że to nie pies macha ogonem, a ogon psem. Jeśli w takim tempie będziemy wprowadzać zmiany, to z Portugalią kolejny raz wygramy za 50 lat. I to powiedziałem podczas spotkania. Jeśli nie będziemy rozmawiać i szybko wprowadzać zmian, bo działacze nie rozumieją takiej potrzeby, to nic z tego nie będzie - uważa.
Przedstawiciel Motoru Lublin zabiera też głos w temacie sędziów. W rundzie jesiennej PKO Ekstraklasy błędów ze strony arbitrów było zastraszająco dużo. Nasz rozmówca zwraca uwagę, że konieczne jest wybudowanie jednego centrum VAR, na wzór choćby naszych zachodnich sąsiadów.
- Moim zdaniem powinno być jedno centrum VAR, gdzie sędziowie mieliby komfortowe warunki pracy, nie musieliby siedzieć w kontenerach tak jak teraz, tylko przy dużych ekranach. Wszystko dobrze działające i tak można byłoby pracować, ci sami sędziowie mogliby obsługiwać przy VAR-rze nawet więcej niż jeden mecz dziennie - proponuje.
- W tym sezonie nie ma chyba ligowej kolejki bez afery dot. decyzji sędziów, którzy tłumaczą się przemęczeniem. Jednego dnia sędzia jedzie ze Szczecina do Białegostoku, a następnego dnia już jest w Katowicach, to ja się nie dziwię, że jest zmęczony i brakuje mu koncentracji. Ale jak usłyszałem, nad centralnym systemem VAR pracuje zarówno Ekstraklasa jak i PZPN więc może warto wysiłki połączyć? - pyta.
Jest dumny z drużyny
W rundzie jesiennej beniaminek PKO Ekstraklasy spisywał się wprost rewelacyjnie. Po pierwszej części sezonu zajmuje znakomite 7. miejsce z dorobkiem 28 punktów.
- W Motorze zrobiliśmy przez cztery lata bardzo dużo, ale jeszcze mnóstwo przed nami. Idziemy krok po kroku, ale przede wszystkim szybko podejmujemy decyzje. A to, czego dowiedziałem się o strukturze PZPN, mnie przeraziło. Choćby to, że decyzje mają podejmować baronowie, którzy u siebie nie mają nawet drużyny w PKO Ekstraklasie. Oczywiście, nie wszystko możemy sami zmienić, podlegamy w niektórych kwestiach przepisom FIFA i UEFA. Ale tematów do załatwienia tylko przez środowisko piłkarskie w Polsce, jest mnóstwo - podsumowuje.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty