Nie da się ukryć, że Polki w piątkowym starciu z Austriaczkami musiały swoje przecierpieć. Musiały przetrwać szarże rywalek ze skrzydeł, liczyć na Kingę Szemik, która odbiła kilka istotnych strzałów z dystansu, a także wyczekać swoje momenty w kontratakach. I jeden taki nadszedł w 57. minucie.
Ewelina Kamczyk świetnie podała na dobiegnięcie do Ewy Pajor, która wbiegła w pole karne, "wyciągnęła" z bramki Manuelę Zinsberger, a następnie podała do Natalii Padilli-Bidas, która wpakowała piłkę do austriackiej bramki.
- Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam zdobyć tę bramkę. Ale zapracowała na nią cała drużyna. To już jest duży krok, ale przed nami jeszcze jeden finał - we wtorek w Wiedniu - powiedziała na gorąco po spotkaniu bohaterka reprezentacji Polski kobiet.
ZOBACZ WIDEO: Tego nie powstydziłby się nawet Ronaldo. Co za bramka!
- Ewa zawsze wie, że ja tam jestem, gonię za nią - śmiała się Padilla-Bidas. - Cieszę się, że podała. To była chyba najważniejsza bramka w mojej karierze. Ale gorąco liczę na to, że strzelę jeszcze w rewanżu, a wtedy ta kolejna będzie jeszcze ważniejsza - zapowiada.
To zwycięstwo to bardzo miła niespodzianka. Szczególnie, że Biało-Czerwone już mierzyły się z reprezentacją Austrii w tym roku w fazie grupowej Ligi Narodów. Zarówno u siebie, jak i na wyjeździe przegrały 1:3.
- My nie patrzymy na te poprzednie mecze. Kluczem do naszego sukcesu jest koncentracja na następnym spotkaniu. To, co wydarzyło się wcześniej, nie miało sensu. W każde spotkanie trzeba wchodzić z mocną siłą, dużo walczyć. Nic samo nie przyjdzie. Wiemy, że to był pierwszy z dwóch finałów. Wszystkie musimy walczyć maksymalnie mocno - uważa nasza rozmówczyni.
We wtorek o 18:15 w Wiedniu odbędzie się spotkanie rewanżowe. Tam Polki spróbują obronić zaliczkę z pierwszego spotkania.
- Recepta? Przede wszystkim nie zwiesić głów i grać jak najlepiej. Trzeba się skoncentrować maksymalnie na swojej robocie. Myślę, że ten mecz spowoduje, że jeszcze bardziej uwierzymy w to, co robimy. Teoretycznie wystarczy, że zremisujemy, ale my nie chcemy w Wiedniu tylko zremisować. My chcemy tam wygrać. Spotkanie w Gdańsku pokazało, że potrafimy to robić - dodała.
W ramach celebracji bramki Padilla-Bidas wykonała cieszynkę wspólnie z Eweliną Kamczyk. Piłkarka Sevilli nie oszczędza ekspresji przy świętowaniu goli.
- Piłka nożna to moje życie, więc muszę się cieszyć. Jestem w połowie Hiszpanką, więc mam to w genach - powiedziała z pełnym uśmiechem na twarzy.
Rewanż z Austrią odbędzie się we wtorek 3 grudnia o 18:15.
Z Gdańska - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty