Historia piłkarza, który kończy karierę, bo stracił serce do futbolu, a już miesiąc później trafia do jednego z najbardziej rozpoznawalnych na świecie klubów, nadaje się na film.
Tak zwykło się mówić, kiedy chciało się nadać rangi jakiemuś niesamowitemu wydarzeniu. Sęk w tym, że powrót Wojciecha Szczęsnego na boisko i to w Barcelonie, zaraz po tym jak ogłosił koniec, jest niesamowity. I niesamowite jest to, że ten "przysłowiowy film" powstaje i to nie od wczoraj.
Szefowie Amazon Prime, który pokazał bardzo dobry film o Kubie Błaszczykowskim i słabszy o Robercie Lewandowskim, w czerwcu ogłosili, że powstaje dokument o Wojciechu Szczęsnym.
Premiera jest planowana na 2025 rok, dokładniej daty nie podano. Ale i tak od miesiąca wiadomo było, że będzie to fajny film, bo Polak ma poczucie humoru, jest kontaktowy, na pewno dołoży potężną cegiełkę do tego, żeby dokument nie był nudny. No... ale miał to jednak być film o emerycie, który pół roku temu zawiesił buty na kołku i już nikogo nie elektryzuje aż tak bardzo. A tu masz... Taki zwrot.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Czeski kibic dokonał tego jako pierwszy. Zarobił okrągły milion!
Bez wątpienia, Szczęsny to bohater znakomity. Sportowo - wyżyny: bo Arsenal, Roma, Juventus - same najznakomitsze kluby.
Przebieg kariery - świetna historia: ojciec, znany w Polsce bramkarz, reprezentant, legenda Legii, oddaje nastoletniego syna, a w zasadzie wypycha go do Londynu. Wie, że to okazja, szansa zupełnie inna niż w raczkującej w nowej rzeczywistości Polsce, gdzie jeszcze o akademiach piłkarskich to się tylko mówiło, że gdzieś tam są.
Młody Polak ląduje w angielskiej rodzinie, bo w londyńskim klubie jest zasada, że młode talenty nie mieszkają w internatach tylko w zaprzyjaźnionych z klubem, sprawdzonych rodzinach, które mają dać namiastkę domu.
Potem Wojtek ma koszmarną kontuzję, łamie ręce. Cóż gorszego może być dla bramkarza? Ale nie poddaje się.
Trafia pod skrzydła legendarnego trenera. Arsene Wenger traktuje go jak syna i karze jak ojciec, kiedy nie mogąc znieść, że chłopak popala fajki, pozbywa się go w końcu i oddaje do innego klubu. Czy to mało?!
Przecież już to jest potężną historią. I teraz jeszcze Amazon dostaje w prezencie taaaaaką puentę, nieoczekiwany zwrot, wspaniałe zakończenie o tym, że futbol można porzucić, ale tylko na chwilę.
I najważniejsze. Ta opowieść może być faktycznie świetna, jedyna w swoim rodzaju, prawdziwa, mimo że nieprawdopodobna, bo polski bramkarz, jak mówił w czerwcu na kanale "Foot Truck", postawił jeden warunek filmowcom: - Jeśli ma to być laurka, to ja nie chcę. Obiecano mi, że mój tata będzie (a ojciec i syn nie mają ze sobą od lat relacji - przyp. red.). Chciałbym, żeby to była moja historia a nie tylko ładna część mojej historii.