Podolski przed startem EURO: Cel Niemców jest jasny. A Polska? Mam jedną radę

Getty Images / Julian Finney / Na zdjęciu od lewej: Bastian Schweinsteiger i Lukas Podolski
Getty Images / Julian Finney / Na zdjęciu od lewej: Bastian Schweinsteiger i Lukas Podolski

W piątek, meczem Niemcy - Szkocja, rozpocznie się EURO 2024. Jak daleko mogą zajść gospodarze? Kto czarnym koniem? Jakie szanse ma Polska? O tym WP SportoweFakty rozmawiały z Lukasem Podolskim, 130-krotnym reprezentantem Niemiec i mistrzem świata.

W 2014 roku Lukas Podolski zdobył z reprezentacją Niemiec mistrzostwo świata, co jest jego największym sukcesem w karierze reprezentacyjnej. Ale i z mistrzostw Europy gracz Górnika Zabrze ma wiele wspomnień, jak choćby pamiętny mecz z Polską w 2008 roku, gdy wbił dwa gole Arturowi Borucowi, dzięki czemu Niemcy wygrały 2:0.

A jakie perspektywy widzi przed młodszymi kolegami z reprezentacji? Jak ocenia powrót Toniego Kroosa? Jak powinna zagrać Polska? Co pod nieobecność Roberta Lewandowskiego? O tym strzelec 49 goli dla Niemców opowiedział w wywiadzie dla WP SportoweFakty.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: W grupie macie Szwajcarów, Węgrów i Szkotów. Chyba Niemcy nie powinni mieć problemów z wyjściem?

Lukas Podolski, 130-krotny reprezentant Niemiec, 49 goli (trzecie miejsce wśród strzelców w historii niemieckiej kadry), mistrz świata z 2014 roku: Ale tu nie chodzi tylko o wyjście z grupy. My zawsze byliśmy faworytami, nieważne z kim i gdzie graliśmy. Celem Niemiec jest zawsze wygranie turnieju, tak trzeba do tego podchodzić. Wyjście z grupy to tylko pierwszy krok. Choć ja nikogo nie lekceważę, tu każdy walczy o swoje. Szkocja, Węgry, Szwajcaria... Na EURO są mocne zespoły, każdy będzie chciał coś wyszarpać dla siebie. Ale Niemcy nie mogą się oglądać na żadnego rywala. To nie my się mamy dostosować do tego, jak przeciwnik gra, jeśli już, to on do nas.

ZOBACZ WIDEO: "Najsilniejszy selekcjoner od lat". Jest pod wrażeniem Michała Probierza

Tak, ale w ostatnich latach tak średnio wam szło, jeszcze niedawno zmieniono trenera reprezentacji, bo przecież Flicka zastąpił Nagelsmann.

Za moich czasów przed dużymi turniejami też bywały słabsze momenty, ale sam turniej to już zupełnie coś innego. Owszem, ostatnio naszej drużynie zdarzyło się nie wyjść na imprezie z grupy, czego ja nigdy nie doświadczyłem. Ale nie ma się co martwić tym, jak było ostatnio. Niemcy nie grały eliminacji, więc trener testował różnych piłkarzy, różne systemy gry.

Zaczyna się EURO i trzeba od samego początku zapier..., żeby od razu złapać dobry rytm. Pamiętajmy, że Niemcy grają u siebie, mają za sobą kibiców. I bardzo ważne, żeby od razu porwać fanów, żeby to była jedność. Nie każdemu piłkarzowi jest dane grać EURO u siebie. To coś niesamowitego. Trzeba to wykorzystać.

Rywali Niemców, czyli Szkotów, Węgrów i Szwajcarów, oceniasz podobnie?

Myślę, że na drugim miejscu - na papierze - dałbym Szwajcarię. Oni też dobrze sobie radzili na ostatnich dużych imprezach, mają dobrych piłkarzy. Wiadomo, nie są faworytem tej grupy, ale na pewno mają spore ambicje. Tylko jeszcze raz: Niemcy nie mogą się oglądać na kogokolwiek. Mamy wygrać trzy mecze i iść dalej. Cel reprezentacji na dużej imprezie jest zawsze taki sam: zostać do ostatniego meczu.

Do kadry po długiej nieobecności wrócił Toni Kroos. To dobrze?

Tak. Przyda się jego doświadczenie, myślę, że pomoże poukładać grę na boisku. A może też na koniec kariery dorzuci jeszcze kolejny sukces do tego, co już osiągnął.

A z niepowołanych brakuje ci kogoś? Nie ma na przykład Hummelsa, Gnabriego, Goretzki...

Ewidentnie brakuje jednego piłkarza. Ale nie chodzi mi o kogoś z tej trójki.

A o kogo?

O Podolskiego!

A, chyba że tak. Julian Nagelsmann nie dzwonił?

Dzwonił, dzwonił, ale powiedziałem, że choć wciąż czuję się młody i dobry, to nie dam rady, bo mam za dużo funkcji w Górniku i się nie wyrobię. Górnik jest teraz ważniejszy.

Czyli pierwszy raz w karierze odmówiłeś reprezentacji Niemiec?

Tak. A już na poważnie, co do tych pominiętych, to zawsze będzie dyskusja. Hummels miał bardzo dobry sezon, zwłaszcza w Lidze Mistrzów, ale na końcu to jest decyzja trenera i nasze dyskusje tu nic nie zmienią.

Jeśli chodzi o twój wyjątkowy moment na EURO, to chyba nietrudno zgadnąć.

Mecz z Polską w Klagenfurcie w 2008 roku, gdy strzeliłem dwa gole, był wyjątkowy. Pół stadionu Polacy, pół Niemcy, świetna atmosfera. Strzelić dwa gole w jednym meczu na EURO to duża sprawa, a strzelić je w meczu z reprezentacją kraju, w którym się urodziłem, to coś jeszcze bardziej wyjątkowego. Pamiętam też mecz z Danią na EURO. To był mój setny występ w kadrze i strzeliłem wtedy gola. Jest co wspominać.

Kto może być czarnym koniem imprezy?

Myślę, że Austria. Od pewnego czasu, gdy sprawdzam wyniki różnych reprezentacji, to Austria zawsze się gdzieś przewija. Mają dobre rezultaty, mogą na EURO namieszać. A do tego Belgia, która o ile pamiętam nie przegrała ani jednego meczu w eliminacjach. O Belgach zresztą od dawna się mówi, że coś powinni ugrać.

Tylko że jeśli czarnym koniem ma być Austria, to nie są to dobre wieści dla Polski.

Polska na pewno nie jest faworytem. To nie jest łatwa grupa. Ale z drugiej strony: trzeba walczyć, pokazać, że ma się jaja, bić się o swoje. Ja mam taki charakter, że zawsze tylko z takim nastawieniem wychodziłem i dalej wychodzę na boisko. Obojętne kto stoi naprzeciw mnie, to i tak walczę na całego. Bez tego nic nie wygrasz.

Jest w polskim zespole taki piłkarz, który może pociągnąć kadrę? Ale nie taki oczywisty jak Lewandowski. Tym bardziej, że kontuzja wyklucza go z pierwszego meczu.

Tylko że większości przypadków to tak nie działa, że jeden gracz ma to "pociągnąć". To nie Real Madryt mający Viniciusa, Argentyna mająca Messiego, czy drużyna z Ronaldo. Oni mogą coś w pojedynkę zrobić, zmienić losy meczu, choć i tak z reguły pod warunkiem, że cała drużyna też walczy. W piłce w ogromnej większości przypadków sukces osiąga się zespołowością. U nas w niemieckiej kadrze też nie było tak, że jedna gwiazda wyrastała ponad innych piłkarzy. Nie, jeśli coś wygrywaliśmy, to razem. Wtedy dobrze szło, gdy wszyscy szli w jednym kierunku. I to nie tylko na boisku.

Bo jak się słyszy, że gdzieś atmosfera jest taka sobie, to znaczy, że coś się zaczęło psuć i prawdopodobnie nic już z tego nie będzie. Natomiast wracając jeszcze do tego co może pojedynczy zawodnik. Przenieśmy to do Polski. Exposito został królem strzelców, ale Śląsk mistrzostwa nie zdobył. Kamil Grosicki został piłkarzem sezonu, tyle że Pogoni też nie dało to sukcesu. Podstawą jest drużyna.

Ale jak ma zagrać Polska bez Lewandowskiego?

Tak, jak powiedziałem wyżej, jeden zawodnik rzadko kiedy zmienia oblicze meczu. Oczywiście, Polska straciła najlepszego strzelca, więc to na pewno osłabienie. Ta reprezentacja nie jest jeszcze taką drużyną, która może o sobie powiedzieć: "no dobra, nie ma Roberta, ale nie szkodzi, nie straciliśmy na wartości". Z drugiej strony zawsze jest to takie przedmeczowe gadanie, analizy. Tyle że dopiero po meczu dowiemy się jaki to miało wpływ. Jak Polska przegra, to wielu powie, że to przez brak Lewandowskiego. Ale jak wygra? Może akurat napastnik numer trzy lub cztery we wcześniejszej hierarchii będzie miał swój dzień i coś "sieknie"? 

Gdzie będziesz oglądał to EURO? Masz jakieś obowiązki związane z turniejem?

Nie, nie mam. Będę w Zabrzu, będę trenował z Górnikiem. Jak mnie najdzie ochota, to polecę na mecz, czy dwa. A jak nie, to obejrzę w telewizji. I tyle.

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty