Od kilku tygodni Juventus Turyn znajduje się pod formą. Dość powiedzieć, że klub Wojciecha Szczęsnego i Arkadiusza Milika zanotował cztery remisy w Seria A z rzędu, a ostatnie ligowe zwycięstwo odniósł 7 kwietnia.
Wielu kibiców liczyło, że negatywna passa zostanie przerwana w niedzielę (12.05), kiedy to do Turynu przyjechała "czerwona latarnia" Serie A - US Salernitana 1919.
Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. W 27. minucie goście objęli prowadzenie, a Wojciecha Szczęsnego strzałem głową pokonał Niccolo Pierozzi. Zdaniem części ekspertów, polski bramkarz mógł zrobić więcej, by zapobiec utracie gola.
Juventus uratował się przed całkowitą kompromitacją w doliczonym czasie drugiej połowy, kiedy to bramkę na 1:1 zdobył Adrien Rabiot. W 76. minucie gry na boisku pojawił się też Arkadiusz Milik
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz, jak strzelają kobiety. Co za gol
Media społecznościowe obiegło nagranie wykonane tuż po ostatnim gwizdku sędziego. Widać na nim piłkarzy Juventusu, którzy pod przewodnictwem Wojciecha Szczęsnego podchodzą w stronę trybun, by podziękować kibicom za wsparcie. Fani "Starej Damy" gwizdami i buczeniem dają wyraz swojemu niezadowoleniu ze słabej postawy drużyny w ostatnich tygodniach.
Juventus z dorobkiem 67 punktów zajmuje czwarte miejsce w tabeli Serie A. Przypomnijmy, że w tym sezonie aż pięć włoskich zespołów awansuje do Ligi Mistrzów, dlatego "Stara Dama" na dwie kolejki przed końcem jest już pewna udziału w tych prestiżowych rozgrywkach. Zespół z Turynu będzie miał również szansę na zdobycie Pucharu Włoch. W finałowym meczu zmierzy się z Atalantą Bergamo.
Wojciech Szczęsny w tym sezonie zanotował 34 występy, za każdym razem wychodząc na boisko w podstawowym składzie. Polak puścił 27 goli i 15 razy zachowywał czyste konto. Z kolei Arkadiusz Milik przez większość sezonu był rezerwowym i często pojawiał się na boisku w końcówkach spotkań. Zanotował łącznie 33 występy, w których zdobył 7 bramek i zaliczył jedną asystę.
Czytaj też:
Koniec hiszpańskiej przygody. Polak wraca do kraju
Wielki powrót. Polak czekał na ten moment 10 lat