Nowa jakość w Europie. Są tylko o krok od Ligi Mistrzów

Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Łukasz Skorupski i Matty Cash
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Łukasz Skorupski i Matty Cash

Duża część sezonu za nami, a Aston Villa czy Bologna FC nie złapały zadyszki. Każda z topowych lig może mieć nieoczywistego przedstawiciela w europejskich rozgrywkach. Niewykluczone, że kilku Polaków spełni marzenia o występie w Lidze Mistrzów.

Od początku przyszłych rozgrywek w Lidze Mistrzów dojdzie do ogromnych przetasowań. Przede wszystkim zniknie faza grupowa w aktualnym kształcie, a co za tym idzie, w założeniu ma być więcej spotkań o dużym ciężarze gatunkowym. Zmagania na Starym Kontynencie będą odbywały się w tzw. systemie szwajcarskim. Decyzja kierownictwa UEFA sprawiła, że do rywalizacji przystąpi nie 32, tylko 36 drużyn.

Zwłaszcza faza pucharowa elitarnych rozgrywek w ostatnim czasie wydawała się nieco monotonna. W odpowiedzi na plany dotyczące utworzenia Superligi, UEFA podjęła radykalną i zarazem kontrowersyjną decyzję. Czas pokaże, czy ona się obroni. Pewne jest jednak, że kibice odczują powiew świeżości. Przed kluczową fazą sezonu 2023/24 w Europie wygląda na to, że na arenach Ligi Mistrzów wkrótce zagoszczą nieoczywiste kluby.

Klub Casha obok gigantów

W Premier League sytuacja jest na ostrzu noża. Bardzo trudno wskazać faworyta do zdobycia mistrzostwa, bowiem niemal łeb w łeb idą trzy zespoły, czyli Arsenal, Liverpool oraz Manchester City. Niemniej ciekawie zapowiada się walka o czwarte miejsce, gwarantujące upragnioną przepustkę do Ligi Mistrzów.

Z Unaiem Emerym na ławce trenerskiej nadspodziewanie dobre rezultaty osiąga Aston Villa, która obecnie jest czwartą siłą w Anglii. Żeby przypomnieć sobie ostatnie sukcesy "The Villans", trzeba cofnąć się do lat 80. XX wieku, kiedy triumfowali w Pucharze i Superpucharze Europy. Z perspektywy polskich kibiców istotne jest, że być może w najważniejszych klubowych rozgrywkach sprawdzi się reprezentant kraju, Matty Cash.

ZOBACZ WIDEO: Polacy zachwyceni po awansie na Euro 2024! Doceniają osiągnięcie kadry

Jeśli chodzi natomiast o Ligue 1, sprawa jest praktycznie rozstrzygnięta. Paris Saint-Germain pewnie zmierza po kolejny mistrzowski tytuł, aczkolwiek w czołówce stawki szykują się ogromne niespodzianki. Konia z rzędem temu, kto przewidział, że po 26 rozegranych kolejkach pozycję wicelidera będzie zajmowało Stade Brestois 29.

Ekipa z Bretanii przez wiele lat była postrzegana jako typowy średniak, tymczasem dzielnie walczy o udział w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Bramy piłkarskiego raju może również przekroczyć jedna z trzech drużyn, w których występują Polacy. Na "pole position" znajduje się AS Monaco Radosława Majeckiego, lecz OGC Nice (Marcin Bułka) i RC Lens (Przemysław Frankowski) nie składają broni.

W La Lidze pytanie brzmi brzmi nie "czy", tylko "kiedy" Real Madryt przypieczętuje zdobycie mistrzowskiego tytułu, detronizując FC Barcelonę Roberta Lewandowskiego. Polski snajper ogłosił, że zamierza kontynuować karierę w stolicy Katalonii, w związku z czym zapewne w przyszłej edycji Ligi Mistrzów zapoluje na kolejne gole.

Prawdziwą rewelacją sezonu jest niewątpliwie Girona FC. Lokalny rywal FC Barcelony wypracował sobie bezpieczną przewagę nad grupą pościgową i prawdopodobnie zadebiutuje na poziomie Ligi Mistrzów. Wiele także wskazuje na to, że Athletic Bilbao może wygrać wyścig o czwartą lokatę z teoretycznie silniejszym Atletico Madryt.

Polacy wchodzą na salony

Bayer 04 Leverkusen to jedyna drużyna bez porażki na krajowym podwórku, biorąc pod uwagę pięć topowych europejskich lig. Xabi Alonso jest wschodzącą gwiazdą na ławce trenerskiej i robi wszystko, by wraz ze swoimi podopiecznymi zdetronizować Bayern Monachium. Nie można zapominać, że Bawarczycy triumfowali 11 razy z rzędu.

Na drugoplanowego bohatera wyrasta VfB Stuttgart. Drużyna do niedawna lawirowała pomiędzy 2. Bundesligą a najwyższą klasą rozgrywkową i teraz plasuje się na trzecim miejscu, wyprzedzając choćby Borussię Dortmund. Trener Sebastian Hoeness, podobnie jak Alonso, będzie rozchwytywany przez kluby z górnej półki.

Na Półwyspie Apenińskim Inter Mediolan na dobre odjechał reszcie stawki. Po "roku posuchy" do Ligi Mistrzów najpewniej wrócą Wojciech Szczęsny razem z Arkadiuszem Milikiem. Ich Juventus FC musiał pogodzić się z przegraną rywalizacją o Scudetto, ale miejsce na podium jest jak najbardziej w zasięgu turyńczyków.

Czarnym koniem Serie A staje się Bologna FC. Thiago Motta nie przestaje zaskakiwać i jego zawodnicy wybili się ponad przeciętność. Dość powiedzieć, że "Rossoblu" w Europie grali ponad 60 lat temu. Jeśli na ostatniej prostej zespół nie wyhamuje, Łukasz Skorupski i Kacper Urbański spróbują swoich sił na najwyższym poziomie.

Czytaj więcej:
Ostre słowa Michała Probierza. "To nie krytyka, tylko chamstwo"
Marek Jóźwiak: nad polską piłką ciągle zbierały się ciemne chmury. Można było się już tym zmęczyć

Komentarze (0)