Tadeusz Socha już w poprzednim sezonie zaczął coraz częściej grywać w podstawowej jedenastce Śląska Wrocław. Piłkarz praktycznie za każdym razem zbierał pozytywne oceny. Obecnie także występuje w wyjściowym składzie i jest pewnym punktem drużyny prowadzonej przez Ryszarda Tarasiewicza.
Jak zaczęła się kariera piłkarza Śląska, wychowanka klubu z Wrocławia? - Chodziłem do podstawówki, do szkoły numer 68. Tam był duży nacisk na piłkę nożną. Był to jedyny sport, jaki się uprawiało na lekcjach wychowania fizycznego. Tak wyszło. Każdy młody chłopak chce grać w futbol. Myślę, że tak jak inni powoli dorastałem, rodzice zapisali mnie do klubu i tak powolutku, po szczeblu juniora, do rezerw, później młodzieżowców i pierwszej drużyny - opowiada piłkarz.
- Na pierwszy trening przyprowadził mnie tata. Pamiętam, że było to jeszcze w podstawówce. Poszliśmy na Racławicką - tam wtedy trenowali juniorzy Śląska - do trenera Leszka Ździebły. W drużynie miałem dużo znajomych, dużo kolegów z podstawówki. Naprawdę bardzo dobrze czułem się w grupie i myślę, że nie było innego wyjścia ze strony rodziców, jak tylko żeby dawali pieniądze na składki i na buty do grania - kontynuuje zawodnik.
Socha do pierwszej drużyny Śląska przebijał się poprzez występy w Młodej Ekstraklasie. Teraz jest już w kadrze pierwszego zespołu, a na dodatek jest jego pewnym punktem. - Mój debiut w ekstraklasie był dość dziwny. Zagrałem cztery minuty, więc jakiegoś dużego stresu nie było. Rozgrzewałem się piętnaście minut i nie sądziłem, że wejdę na boisko. Krzysiek Wołczek narzekał chyba wtedy na jakiś uraz i trener zdecydował się na zmianę. To było w meczu z Polonią Bytom - opisuje młodzieżowy reprezentant Polski.
O tym, że Tadeusz Socha nie jest przeciętnym zawodnikiem, świadczą powołania do kadry narodowej. - Pierwsze powołanie było bardzo miłe. Pojechałem na konsultacje razem z rezerwowym bramkarzem Śląska, Pawłem Trojanem. To było wielkie przeżycie. Na pewno gdy wracam z kadry, to czuję się pewniejszy siebie - wyjaśnia prawy obrońca.
Tadeusz Socha to obecnie piłkarz Śląska Wrocław. Jemu, jak i dużej liczbie kibiców na całym świecie najbardziej podoba się jednak styl gry słynnej drużyny z Katalonii. - Bardzo podoba mi się, jak pewnie wielu, styl FC Barcelony. Myślę, że to jest klub, który jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszy na świecie - zaznacza piłkarz.
Młody piłkarz dostaje coraz więcej szans na grę. Obecnie jest podstawowym zawodnikiem zielono-biało-czerwonych. Przyszłość na prawej stronie bloku defensywnego przez kilka najbliższych lat może należeć właśnie do niego. - Na pewno czuję się lepszym piłkarzem niż rok temu. Mam więcej spotkań w ekstraklasie, większe doświadczenie. Trochę już się obeznałem ze stadionami. Wiem czego się spodziewać po kibicach, po fanach przyjezdnych, wiem jaka jest atmosfera na boisku. Na pewno jest łatwiej. Dobrze się czuję, chce grać jak najwięcej, chcę wygrywać mecze i myślę, że to jest najważniejsze - mówi Socha.
Obrońcę Śląska trudno przejść w pojedynku jeden na jeden. Jest nieustępliwy, często włącza się akcji ofensywnych. Jak na zawodnika formacji defensywnej ma skromne warunki fizyczne. Nie przeszkadza mu to jednak w dobrej grze. - Zawsze byłem drobnej budowy. Byłem chudy, ale dosyć wysoki i taki zostałem. Moim pragnieniem było to, żeby przybrać na wadze. Zawsze w klubie wszyscy martwią się o tą wagę, ale żeby nie przytyć za dużo, a ja się martwię, żeby po przerwach nie przyjść z wagą niższą niż gdy przerwa się zaczynała - wyjaśnia z uśmiechem na ustach.
Tadeusz Socha, zapytany na koniec o spotkanie, które najbardziej utkwiło mu w pamięci, odpowiada: - Myślę, że jest to mecz w juniorach z Górnikiem Polkowice, w którym strzeliłem bramkę (śmiech). Nie zdobyłem dużo tych goli, więc ten bardzo mnie ucieszył.