Są nowe zeznania kibiców ws. oskarżonego o zabójstwo 19-letniego piłkarza

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Dariusz N.
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Dariusz N.

Trwa drugi proces przeciwko Dariuszowi N., oskarżonemu o zabójstwo byłego piłkarza GKS-u Katowice w 2016 roku. TVN24.pl poinformował, co zeznali w sądzie dwaj kibice, którzy wracali feralnego dnia pociągiem z Olsztyna do Katowic.

W tym artykule dowiesz się o:

Dariusz N. odpowiada z wolnej stopy. Kilka dni temu, po sześciu latach w więzieniu, sąd pozwolił mu wyjść na wolność po zapłaceniu 250 tys. złotych kaucji.

W 2016 roku, w Katowicach (niedaleko dworca, gdzie przyjechał pociąg z Olsztyna z kibicami) doszło do bójki, w wyniku której zginął 19-letni Dominik K. W pierwszym procesie sąd uznał, że zabójcą jest mężczyzna, który tego dnia był widziany na wszystkich trzech nagraniach na monitoringu (w kapeluszu i z bananem w prawej dłoni).

Jeden z policjantów, który przeglądał nagrania, rozpoznał, że to Dariusz N. (znał go z innych spraw) i przede wszystkim na tej podstawie N. został skazany na 25 lat więzienia. Po odwołaniu sąd apelacyjny zdecydował jednak o ponownym rozpatrzeniu sprawy.

Oskarżony Dariusz N. twierdzi, że nie ma nic wspólnego z bójką i nie było go w Olsztynie w dniu meczu. Ponowny proces ma przede wszystkim wykazać, czy mężczyzna mówi prawdę.

Nowe informacje w sprawie przekazali podczas poniedziałkowej rozprawy Konrad K. i Daniel D., którzy znają oskarżonego, byli na meczu w Olsztynie i wracali tamtego dnia pociągiem do Katowic.

- On nie mógł z nami jechać na mecz do Olsztyna, bo był wykluczony z grona kibiców od wielu lat - powiedział N. w sądzie, cytowany przez serwis tvn24.pl.

- N. był odsunięty od grupy kibiców. Nie było go na meczu w Olsztynie ani w pociągu. Nie mógł zresztą być wtedy na meczach, bo obowiązywał go zakaz stadionowy - dodał Daniel D., także cytowany przez serwis tvn24.pl.

Oskarżony miał zostać wykluczony z grona kibiców za współpracę z policją.

Podczas poniedziałkowej rozprawy, jak informuje tvn24.pl, Konradowi K. i Danielowi D. pokazano nagrania z monitoringu. Nie rozpoznali jednak, kim jest mężczyzna w kapeluszu, z bananem w prawej dłoni.

Już podczas drugiego procesu dwaj biegli, powołani przez sąd i obronę, wykazali, że na ciele ofiary nie było śladów DNA Dariusza N. Obrona dowiodła także, że według bilingów telefon oskarżonego nie logował się w okolicach bójki. W najbliższym czasie będą zeznawać nowi świadkowie, którzy - jak twierdzi Dariusz N. - mieli spędzić z nim feralną noc.

Sąd czeka także na opinię antropolog, która w dniu rocznicy śmierci piłkarza GKS-u, przeprowadziła z oskarżonym eksperyment procesowy. Opinia, jak poinformował tvn24.pl, ma być znana do 15 grudnia.

Komentarze (0)