Polak w Realu? Dudek wskazał nazwisko

Getty Images /  Gareth Copley / Na zdjęciu: Jerzy Dudek
Getty Images / Gareth Copley / Na zdjęciu: Jerzy Dudek

Jerzy Dudek, jedyny Polak w historii Realu, z zaciekawieniem przygląda się początkowi sezonu w lidze hiszpańskiej. - Co do Roberta Lewandowskiego to moje życzenia dla niego są proste. Jeśli to zrobi, będzie dobrze - mówi Dudek w wywiadzie dla WP.

Jerzy Dudek był piłkarzem Realu Madryt w latach 2007-2011, więc nie ma się co dziwić, że w odwiecznej rywalizacji "Królewskich" z Barceloną kibicuje drużynie z Madrytu.

Czego zatem życzy Robertowi Lewandowskiemu, jednej z największych gwiazd "Dumy Katalonii" w drugim jego sezonie w La Liga (Barcelona gra w niedzielę o 19:30 z Cadizem)? Kto według Dudka jest faworytem do zdobycia tytułu albo inaczej: na której drużynie ciąży większa presja?

O tym 60-krotny reprezentant Polski opowiedział w rozmowie z WP SportoweFakty, poruszając przy okazji kilka innych tematów, jak choćby piłkarsko-finansowy boom w Arabii Saudyjskiej, krytykę PZPN czy trudną sytuację młodego bramkarza Pogoni, na którego po meczu z Gentem spadła lawina krytyki.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Nie tak chyba wyobrażano sobie w Realu początek sezonu. I nie mówię tu o wynikach.

Jerzy Dudek, były gracz Sokoła Tychy, Feeynoordu, Liverpoolu i Realu Madryt: Tak, kontuzje Courtois i Militao to wielki cios dla Realu. Szczególnie ten uraz Courtois jest bardzo bolesny, bo pamiętamy przecież, jaki wpływ miał Belg w zeszłym sezonie na grę Realu, jak się prezentował zwłaszcza w Lidze Mistrzów. Wielokrotnie ratował przecież klub w trudnych sytuacjach, dlatego to jest bardzo smutna informacja.

Bardzo szybko ściągnięto za niego Kepę.

Tak i jest w tym jakaś logika. Ma charakter, charyzmę. Pamiętamy przecież sytuację, gdy odmówił zejścia z boiska. Plus to, że jest Hiszpanem, a dokładniej Baskiem, jest gotowy wejść do bramki i zastąpić Courtois. Szybkie rozwiązanie obsady bramki miało kluczowe znaczenie. Skończyło się Kepą, choć po cichu liczyłem, że może pojawi się jakieś polskie nazwisko na liście życzeń Realu Madryt.

O to właśnie chciałem zapytać. Czy według ciebie jest obecnie polski bramkarz, który mógłby stanąć między słupkami Realu?

Wydaje się, że jedynym polskim bramkarzem, który mógłby być brany pod uwagę i to też byłoby logiczne, jest Wojtek Szczęsny. Bo od dłuższego czasu broni na wysokim poziomie. I w Lidze Mistrzów, i w reprezentacji. Bariery językowej też by raczej nie było, bo Wojtek szybko by się nauczył języka, przeskakując z włoskiego na hiszpański. Choć wiadomo, że w Juventusie też nie ma źle.

Sprawa bramkarza już jednak wyjaśniona. A kto jest dla ciebie faworytem do wygrania ligi w tym sezonie, Real czy Barcelona?

Co roku mamy ten dylemat. W zeszłym sezonie Barcelona dźwignęła presję i zdobyła tytuł. Wiadomo w jakiej sytuacji był klub, sięgnięto po kilka dźwigni finansowych, które pomogły sprowadzić między innymi Roberta. Patrząc na ruchy przed sezonem wydaje się, że Barcelona się jednak wzmocniła. Weźmy chociażby pod uwagę pozyskanie Gundogana, zawodnika o wielkim doświadczeniu na tym najwyższym poziomie. Wprawdzie Barca straciła Dembele, ale wiemy jak chimerycznym zawodnikiem jest Dembele.

ZOBACZ WIDEO: Tylko spójrz, co zrobili przed meczem z Realem Madryt. "Ojcze nasz"

Z kolei Real...

Wzmocnił się zwłaszcza w ofensywie, choć wiele osób doradzało wzmocnienia w obronie, czy w środku pola, bo tutaj ta dynamika nie jest już taka jak kiedyś. Generalnie wydaje mi się, że to może być świetny, wyrównany sezon, bo zarówno Barcelona jak i Real mają bardzo dobre zespoły. Choć pod odrobinę większą presją jest Real, bo musi odpowiedzieć na mistrzostwo Barcelony. Tak to działa w Hiszpanii. Po mistrzowskim sezonie Realu wychodzi Barcelona i mówi "czas na nas". I odwrotnie. A zatem teraz czas na Real.

Domyślam się, że jako były gracz i kibic Realu nie życzysz Robertowi Lewandowskiemu tytułu mistrza Hiszpanii. Czego zatem życzysz rodakowi w jego drugim sezonie w barwach Barcelony?

W pierwszym sezonie w Hiszpanii Robert dopiął swego. Zdobył mistrzostwo, króla strzelców… Teraz nie ma już w La Liga Benzemy, więc myślę, że dyskusje o tym, kto zdobędzie koronę trochę ustaną. Życzę mu tego samego. W sensie, żeby dalej miał intuicję do strzelania bramek, żeby czerpał radość z gry. W drugim sezonie zawsze jest ciężej. Zawodnicy drużyn przeciwnych jeszcze bardziej się będą na niego motywować, co zresztą już było widać w tym pierwszym meczu.

No i życzę Robertowi, żeby zespół funkcjonował, bo w przeciwnym wypadku "Lewy" nie będzie strzelał goli. Niech więc będzie po drugim sezonie zadowolony z tego, co osiągnął, choć wiadomo, że przede wszystkim życzę mistrzostwa madridistom, którzy z niecierpliwością czekali już na ten sezon.

Wspomniałeś o koronie króla strzelców. Po tym, jak Benzema opuścił Hiszpanię, widzisz kogoś, kto mógłby zagrozić Lewandowskiemu?

"Lewy" jest kandydatem numer jeden. Natomiast, patrząc na Real, kto, jak nie Bellingham, który ma zastąpić w pewnym sensie Benzemę? Oczywiście, to nie ta pozycja, ale to zawodnik tak nietuzinkowy, o takich zdolnościach do zmieniania pozycji, znajdowania sobie pozycji strzeleckiej, że wydaje mi się, że to właśnie on w oczach kibiców Realu może być kandydatem do korony.

Wiadomo, że jest Vinicius junior, ale czy on jest stricte napastnikiem? Pewnie nie. Oczywiście, dużym zawodem jest to, że nie udało się sprowadzić Mbappe, bo on by zamknął tę dyskusję, zamknąłby tę ligę. No ale na to jeszcze trzeba poczekać. Zatem jeśli ktokolwiek miałby zagrozić "Lewemu" to może Bellingham i ewentualnie wspomniany Vinicius.

Korzystając z okazji, zapytam o młodego bramkarza Pogoni, Klebaniuka. Po jego fatalnym występie przeciwko Gentowi zalała go fala hejtu. Ty też przeżywałeś kiedyś ciężkie chwile, po kilku puszczonych golach.

Każdy z bramkarzy musiał się z tym zmierzyć. Lekarstwo jest tylko jedno: koncentracja, bo ona na tej pozycji jest najważniejsza. Gdy bramkarze poza boiskiem koncentrują się na czymś innym albo niektórzy nawet w trakcie spotkania, ze względu na swoją osobowość, mają takie inklinacje, że nie skupiają się tylko na piłce nożnej, to może być problem.

Bramkarz Pogoni w najbliższych tygodniach ma dwie rzeczy do zrobienia: bardzo mocna koncentracja na tym, co robi i przepracowanie sobie tego, co się wydarzyło. Musi odbudować pewność siebie, bo ten aspekt na pewno mocno został zachwiany. Zwłaszcza, że dotyczy to młodego bramkarza.

Do tego musi też dojść praca trenera bramkarzy. Wiadomo, że najłatwiej byłoby młodego "wyrzucić na śmietnik", stwierdzić, że się nie nadaje, ale przecież z jakiegoś powodu ten bramkarz znalazł się na topie, jest w tym miejscu. Czyli ma talent. Teraz trzeba przywrócić równowagę w głowie.

Błędy każdemu się zdarzają. Ale trzeba szybko dobrymi występami przekonać znów do siebie hejterów, kibiców, krytykantów czy jak ich nazwiemy. Łatwo nie będzie, bo widzimy, że Pogoń gdzieś zgubiła polot, dynamikę i formę. Z jednej strony nie będzie mu więc łatwo, ale z drugiej właśnie w takich meczach bramkarz może się pokazać, pomóc drużynie i odzyskać kredyt zaufania.

Skoro o problemach rozmawiamy, to od dawna "płonie" PZPN. Jak widzisz tę sytuację poza boiskiem i na boisku?

Też obserwuję to, co się dzieje w związku i widzę, że jest nieciekawie pod względem komunikacyjnym. A wszystko wybuchło ze zdwojoną siłą po nieszczęsnym meczu z Mołdawią. Tu PZPN ma dużo do poprawy. Tylko że gdy już się wydaje, iż wyciągają wnioski, to potem znów słyszymy o decyzjach, które są niezrozumiałe dla kibiców.

Czasem jest tak, że im więcej się tłumaczysz, tym więcej dajesz drugiej stronie argumentów. W tym momencie powodów do naśmiewania się jest jeszcze więcej, w sumie to już krytyka przechodząca w szyderę. Tyle że przy budowie drużyny to nie pomaga. W tych sprawach Kulesza znów musi chyba "pojechać na wakacje", a tę działkę oddać ludziom, którzy się znają. Bo patrząc na to wszystko, wtop było jednak za dużo.

No właśnie. Poza boiskiem nieciekawie, ale i na boisku mocno przeciętnie.

Patrząc na trenera Santosa widzę człowieka konserwatywnego, spokojnego. Nie ma w nim takiego pozytywizmu, energii, która mogłaby się przenosić na zespół. Jesteśmy w trudnej sytuacji, w której każdy ma coś do udowodnienia. Gramy z zespołami, które są w naszym zasięgu, ale nie mamy już miejsca na błędy. Tu już nie może być tłumaczeń w stylu: "A bo myślałem, że tego wystawię i że będzie dobrze, a że tamten miał nam pomóc albo że 'Lewy' trzy gole w meczu strzeli". Nasza gra musi wyglądać jak w pierwszej połowie meczu z Mołdawią. Bardzo mi się te 45 minut podobało, bo tam było wszystko co trzeba.

Natomiast po przerwie...

Natomiast jeśli będziemy grać jak w drugiej połowie, na drugim biegu, to na EURO zasłużenie pojadą inne zespoły. Mimo że mówiliśmy sobie, że z tej grupy nie da się nie wyjść. I teraz tak. Te komunikacyjne wtopy związku nie pomagają, rykoszetem dostaje zespół. Ale w drugą stronę też jest zależność: jeśli kadra będzie wygrywała, to wizerunek związku też się poprawi, bo nie ma co ukrywać: wyniki mają na to wpływ. Natomiast przed obecnym PZPN długa droga, aby wrócić na swoje miejsce, lidera wśród związków sportowych.

To na koniec poruszmy jeszcze temat boomu na piłkę, czy raczej na gwiazdy, który wybuchł w Arabii Saudyjskiej. Jak oceniasz to zjawisko?

Faktem jest, że Arabia Saudyjska "skradła" mnóstwo nagłówków w mediach na całym świecie, pod hasłem: "Hej, jesteśmy najbogatsi. Dlaczego nie miałoby być o nas głośno?". Oczywiście to nie pierwszy raz w tym regionie, gdy przez sport dany kraj próbuje wpłynąć na swój wizerunek. Ale wcześniej i skala była inna, i inni byli piłkarze tam idący.

Bo to byli jednak gracze już bardzo blisko emerytury. Natomiast teraz mamy do czynienia z zawodnikami, którzy w Europie mieliby jeszcze bardzo dużo do zaoferowania. Oczywiście, o Cristiano Ronaldo też można powiedzieć, że jest już blisko emerytury, ale wiadomo jaka to półka.

Nikt nie ma wątpliwości, że w przypadku piłkarzy chodzi wyłącznie o pieniądze.

No oczywiście, że tak. Bo poziom ligi jest przeciętny, stadiony też takie, że czasem w polskiej pierwszej lidze są lepsze. Klimat dla zawodników również nie jest wygodny. No ale właśnie. Jeśli ktoś ma zarobić "set" milionów euro czy dolarów, to ciężko odmówić. Podobnie jest w golfie.

Dyscyplinie bardzo ci bliskiej.

Tak. No więc tu też Saudyjczycy stworzyli własną ligę, LIV Golf, do której pozapraszali najlepszych golfistów, oferując im po 100-150 mln dolarów za kilka sezonów gry. I spora część graczy się skusiła. Tylko ile to może potrwać? Ile lat możesz płacić golfiście czy piłkarzowi tak ogromne pieniądze?

Czyli to może upaść?

Mam wrażenie, że za trzy lata tych piłkarzy/golfistów już tam nie będzie. Bo na razie jest fajnie, jest ekscytacja, euforia, podniecenie, ogromne pieniądze w grze. Ale potem przyjdzie czas na wynik sportowy. A z tym już będzie gorzej. Bo powiem tak: piłkarska cywilizacja jest w Europie. Tu jest rywalizacja, kibice, atmosfera… Nawet jak po meczu w lidze saudyjskiej kibic da piłkarzowi roleksa w mixed zonie, to zawodnikowi to nie zastąpi tego, czego może doświadczyć w Europie.

A zatem stara, dobra Europa?

Ten kontynent pracował na to sto lat, a Arabia chciałaby to zrobić w trzy miesiące czy pół roku. Oczywiście, słychać już plotki, że na przykład mistrz Arabii Saudyjskiej miałby grać w Lidze Mistrzów, ale mam nadzieję, że UEFA do tego nie dopuści. Bo skoro mistrz Maroka czy Egiptu nie gra, to dlaczego mieliby grać Saudyjczycy?

Jedno nie ulega wątpliwości: największymi wygranymi tego projektu są piłkarze. Wiadomo, że wszyscy się starzejemy, wszyscy chcemy zabezpieczyć rodziny na przyszłość. A potem grać na przykład w golfa i patrzeć na świat mówiąc, że jest piękny. Nie dziwię więc się zawodnikom, że idą po te miliony. Mam jednak poważne wątpliwości, czy to projekt na długie lata.

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Polacy z pierwszym zwycięstwem w Arabii Saudyjskiej
Żewłakow jasno o Lewandowskim. "Tego potrzebuje"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty