Zimą kibice Pogoni Szczecin z "młyna" nie widzieli przyszłości dla Jensa Gustafssona i jego współpracowników w klubie. Drużyna rozczarowywała, a ponadto Szwed nie miał najmniejszej ochoty na dialog z fanami. Po przegranym 0:2 meczu z Jagiellonią doszło do incydentu w pobliżu sali konferencyjnej w Białymstoku, kiedy to rozsierdzeni szczecinianie starali się przedostać do Szweda.
Gustafsson w swoim pierwszym sezonie w Pogoni nie zanotował wielkiego wyniku. Czwarte miejsce w PKO Ekstraklasie, wczesne pożegnanie z Fortuna Pucharem Polski i eliminacjami Ligi Konferencji Europy nie przemawiają za Szwedem. W drugiej fazie rundy wiosennej zapracował jednak na kredyt zaufania od kibiców - głównie ofensywnym sposobem grania jego zespołu.
Dlatego też kibice wywiesili podarty i anulowany bilet na prom do Szwecji dla Gustafssona, a także Gazimby, Krzyształowicza oraz Kolendowicza.
ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...
- Drużyna rozwija się, a ja cieszę się, że nie muszę teraz siedzieć na promie - mówił Jens Gustafsson na konferencji prasowej.
- Bolało mnie to, że na bilecie byli wymienieni moi asystenci. Kibice mogli winić mnie, ale nikogo więcej. Cieszę się, że pozytywnie zakończyliśmy sezon, a kibice dostrzegli nasz postęp. Ich wsparcie pomaga nam prezentować taką piłkę, jaką chcą oglądać. Jestem wdzięczny za to, że mogę być trenerem Pogoni - dodaje Szwed.
Gustafsson mówił o swojej przyszłości już przed wygranym 4:0 meczem z Radomiakiem. Szwed nie wysyłał sygnałów o możliwym rozstaniu z Pogonią, natomiast snuł plany na okres przygotowań i studził entuzjazm przed okienkiem transferowym.
- Jesteśmy na początku drogi i mamy dużo do zrobienia. Po moim przyjściu do Pogoni zajęło nam sześć miesięcy dojście do zadowalającego poziomu. W zespole jest więcej zawodników, którzy mogą rozwijać się. Nie ma statystyk, które pokazują ten postęp, ale ja go widzę i to dla mnie niezmiernie cenna rzecz - opowiada trener.
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"