31-latek ma za sobą niezwykle udane tygodnie. Od dłuższego czasu Bartosz Salamon stanowi o sile defensywy Lecha Poznań i w nagrodę otrzymał szansę gry w reprezentacji Polski, gdzie zastępował Kamila Glika. Niespodziewanie jego dalsza kariera stanęła pod znakiem zapytania.
Po meczu Ligi Konferencji Europy środkowy obrońca poddał się kontroli antydopingowej. W zeszły wtorek "Kolejorz" zakomunikował, że w organizmie kadrowicza wykryto chlortalidon. W programie "Liga+" sam piłkarz przekonywał, że ta wiadomość była dla niego sporą niespodzianką. Sprawa jest w toku.
- Dla mnie to był wielki szok. Myślę, że jestem najbardziej upierdliwym piłkarzem w Lechu, bo wszystko sprawdzam. Nawet jak najprostszą witaminę C biorę, to dzwonię do doktora, wysyłam mu zdjęcie, pytam czy można. Jestem alergikiem, ostatnio miałem mocną reakcję w styczniu, gdzie się dusiłem, miałem podaną adrenalinę. Od tamtego momentu panicznie bałem się przyjąć coś, czego nie znałem - wspominał.
Na chwilę obecną Salamon nie został zawieszony przez UEFA i może występować w barwach poznańskiego zespołu - w sobotę rozegrał 90 minut przeciwko Warcie w meczu derbowym (2:0). Zawodnik Lecha czeka jeszcze na wyniki próbki B badań antydopingowych.
- Ta substancja nie ma prawa być w moim ciele, więc coś mi tutaj nie gra. Łudzę się, że próbka B pokaże, że to był jeden wielki błąd. Jeżeli tak nie będzie, to zastanowimy się, co dalej. Naprawdę czuję się jak w jakimś brzydkim koszmarze - wyznał.
ZOBACZ WIDEO: Polak rozpalił dyskusję. Mocna odpowiedź
Czytaj także:
Nieoficjalnie. Oto nowy trener Śląska Wrocław
Piękny gol piłkarza Cracovii. "Szkoda końcówki"