W czwartkowy wieczór w niemieckich mediach huczało w związku z sensacyjnymi doniesieniami z Bayernu Monachium. Klub postanowił rozstać się z obecnym szkoleniowcem drużyny, Julianem Nagelsmannem, o czym pierwszy napisał na swoim Twitterze dziennikarz Fabrizio Romano (więcej o tym TUTAJ). Następnie doniesienia potwierdzały niemieckie media, mimo że nie pojawiło się żadne oficjalne oświadczenie ze strony zarządu Die Roten.
Wszystko wskazuje na to, że przyszłość Nagelsmanna jest przesądzona, a komunikat Bayernu jest tylko kwestią czasu. Następcą 35-latka ma zostać Thomas Tuchel, który już od paru tygodni mieszka w Monachium.
Reporter Sky Sport, Florian Plettenberg, rzucił nieco światła na sytuację Nagelsmanna i podał trzy powody, dla których władze Bayernu postanowiły rozstać się ze szkoleniowcem. Przede wszystkim wpływ na to miały rozczarowujące wyniki zespołu w Bundeslidze. Drużyna zajmuje drugie miejsce w tabeli i traci punkt do lidera, Borussii Dortmund.
ZOBACZ WIDEO: Zaczęła krzyczeć do Messiego na autostradzie. Tak zareagował
Po drugie, szefostwo klubu jest niezadowolone z tego, w jaki sposób Nagelsmann dbał o rozwój młodych piłkarzy, a także wprowadzał nowe nabytki do pierwszej drużyny. Gwoździem do trumny miał być wyjazd szkoleniowca na urlop podczas trwającej przerwy reprezentacyjnej.
"Piłkarze i szefostwo byli zaskoczeni faktem, że jest na wakacjach, podczas gdy jego drużyna musi pracować" - informuje Plettenberg. W następnym wpisie w mediach społecznościowych dziennikarz podkreślił, że Nagelsmannem nigdy dostatecznie dobrze nie dogadywał się zespołem, a także nie miał całkowitego poparcia zarządu.
Bundelisga wraca do gry jeszcze w marcu, jednak Bayern swój pierwszy mecz po przerwie rozegra 1 kwietnia. Drużyna w hitowym starciu zmierzy się z Borussią Dortmund. Początek meczu zaplanowano na godzinę 18:30.
Zobacz też:
Bayern nie zapłaci ani grosza za Cancelo? Nowe wieści w sprawie Portugalczyka