W dwumeczu 1/8 finału Ligi Konferencji Europy Lech Poznań był zdecydowanie lepszym zespołem od Djurgardens IF. Na własnym stadionie mistrz Polski zwyciężył 2:0, natomiast w rewanżu Kolejorz trzykrotnie pokonał bramkarza rywali. Szwedzi w drugim spotkaniu kończyli mecz w osłabieniu, bo czerwoną kartkę w 44. minucie otrzymał Marcus Danielson, który sfaulował Afonso Sousę.
Tym samym w wielkim stylu Lech awansował do ćwierćfinału LKE po raz pierwszy w historii. - Ciężka praca, pokora, zasłużyliśmy na to miejsce, gdzie jesteśmy. Po pierwszym meczu Szwedzi dość lekceważąco nas określili. Kpili z naszego stadionu, z kibiców. A ja powiem po dzisiejszym meczu, że ciężko porównać seicento do ferrari. Także utarliśmy im nosa i pokazaliśmy że warto mieć pokorę - wbił szpilę w Szwedów piłkarz Lecha Poznań, Radosław Murawski, w rozmowie z Viaplay.
Spodziewano się, że Djurgardens IF od samego początku ruszy na poznański zespół. Tymczasem w pierwszej połowie oglądaliśmy wyrównaną rywalizację. Po czerwonej kartce to Lech ruszył do przodu i dobił rywala.
- Wiedzieliśmy, że z minuty na minutę rywal będzie miał coraz mniej sił. Graliśmy cierpliwie. To nie była defensywna gra, to była mądra gra - przyznał 28-latek.
Kolejorz to pierwszy polski klub w XXI wieku, który dotarł do ćwierćfinału europejskich pucharów. To wielki sukces nie tylko dla samego Lecha, ale także dla naszego kraju.
- Jeszcze do mnie nie dociera, co osiągnęliśmy. Dajcie się pocieszyć, bo za chwilę wracamy do ligi - zakończył Murawski.
Przeczytaj także:
Lech Poznań w ćwierćfinale LKE. Kiedy i z kim kolejny mecz?
Feyenoord bezlitosny dla Szachtara. Szymański dał o sobie znać [WIDEO]