Tomaszewski wbił szpilkę Lechowi. "Jakby obuchem w łeb"

Agencja Gazeta / MAŁGORZATA KUJAWKA / Na zdjęciu: Jan Tomaszewski
Agencja Gazeta / MAŁGORZATA KUJAWKA / Na zdjęciu: Jan Tomaszewski

Lech Poznań zrobił duży krok w kierunku ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Jan Tomaszewski nie byłby sobą, gdyby jednak czegoś się nie doczepił. - 2:0 to jest bardzo dobry wynik, ale oni grali pod prądem - przyznał w rozmowie z "Super Expressem".

W pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Konferencji Europy Lech Poznań pewnie ograł przy Bułgarskiej szwedzkie Djurgardens IF 2:0. "Kolejorz" rozegrał doskonałe zawody i jego przygoda z europejskimi pucharami jest o krok od przedłużenia.

Więcej o meczu przeczytasz tutaj -->> Szał radości w Poznaniu! Lech o krok od ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy

- Zagrali bardzo dobre spotkanie. Powtarzam, bardzo dobre, ale nie jest to jeszcze drużyna z wyżyn europejskich - stwierdził Jan Tomaszewski cytowany przez "Super Express".

- Jest to taki średniak europejski, który gra bardzo dobrze i prezentuje się najlepiej z polskich drużyn oraz najdalej zaszedł. I to by było tyle - dodał.

Były reprezentant Polski miał sporo uwag do pewnego fragmentu gry w wykonaniu podopiecznych trenera Johna van den Broma. - Wyszli z szatni, jakby dostali obuchem w łeb i to się nie może zdarzyć. Cały mecz był pod kontrolą, ale te 15 minut po przerwie... - stwierdził.

ZOBACZ WIDEO: Tego bramkarz się nie spodziewał. Co on zrobił?!

Lech pewnie wygrał z Djurgardens, ale na lepszego rywala - w opinii Tomaszewskiego - taka gra, jak w czwartek, to będzie za mało. Powód? - Nie było tego cwaniactwa, wyrachowania, przyspieszenia… to nie jest to. Z lepszym przeciwnikiem na pewno to będzie miało decydujące znaczenie - zakończył wątek.

Czy rewanż z Djurgardens dla Lecha będzie tylko formalnością? Decydujące o awansie spotkanie w Szwecji odbędzie się w czwartek 16 marca, początek o godz. 18:45.

Zobacz także:
To będzie duża wtopa, jeżeli PZPN do tego dopuści
Konflikt na konflikcie. Atmosfera w PSG jest niesamowicie gęsta

Źródło artykułu: WP SportoweFakty