Po nominacji Fernando Santosa na selekcjonera reprezentacji Polski nie było słychać zbyt wielu negatywnych opinii. Zdecydowana większość społeczeństwa wypowiada się o Portugalczyku w samych superlatywach.
- To topowy trener w Europie, o bardzo uznanej marce i z ogromnymi sukcesami. Z takim szkoleniowcem nasza reprezentacja jeszcze nie miała do czynienia - powiedział Jerzy Dudek w rozmowie z "Super Expressem".
Zdobywca Ligi Mistrzów z 2005 roku zauważył jedną rzecz. Swoim doświadczeniem Fernando Santos nie dał wciągnąć się w grę dziennikarzy podczas konferencji prasowej. - Widać było ogromne doświadczenie trenera w kontaktach z mediami. Czuł się bardzo swobodnie. Był bardzo konkretny, mówił bez owijania w bawełnę, zero wyświechtanych opowieści. Nie dał się wypuścić na temat Czesława Michniewicza i gry naszej kadry na mistrzostwach świata. Nie dał się wypuścić w sprawie Roberta Lewandowskiego. Nie dał się zmanipulować - przyznał Dudek.
ZOBACZ WIDEO: On pierwszy informował o Santosie. Zdradza kulisy wyboru selekcjonera
PZPN nigdy nie przeznaczył tak dużych pieniędzy na uposażenie trenera. Fernando Santos za każdy rok pracy ma dostać 2,5 mln euro, czyli 208 tys. euro miesięcznie, co po przeliczeniu aktualnego kursu daje blisko milion złotych za każdy przepracowany z polską kadrą miesiąc. Doświadczony szkoleniowiec pierwszy milion zarobi zatem jeszcze zanim zadebiutuje w nowej roli, bo pierwszy mecz pod jego wodzą Polska rozegra dopiero 27 marca.
- Tak znane nazwisko wiąże się z kosztami. Kwota szokuje, bo nigdy nie mieliśmy do czynienia z tego typu gratyfikacjami finansowymi. Trzeba mieć nadzieję, że obecny wariant będzie się opłacać, a trener pracą się spłaci - twierdzi Dudek.
- Prezes Kulesza nie kalkulował. Pokazał dużą odwagę i zatrudnił trenera z topu. Wierzę w to, że wysoka pensja będzie szła w parze z jakością i piłkarską mądrością, że jego kadencję będziemy wspominać pozytywnie - podsumował były reprezentant Polski.
CZYTAJ TAKŻE:
Real chce przedłużyć kontrakt pomocnika. Świetna forma gracza przynosi efekty
Lech rusza w pogoń za Rakowem. W Poznaniu nie przestają wierzyć w obronę tytułu