Cztery lata potrwa rozbrat Jakuba Świerczoka z futbolem. To wszystko pokłosie kary nałożonej na niego przez Azjatycką Konfederację Piłkarską.
"W teście antydopingowym przeprowadzonym po ćwierćfinałowym meczu azjatyckiej Ligi Mistrzów z Pohan Steelers w próbce A pobranej od Jakuba Świerczoka wykryto zakazaną substancję, a także kolejną w próbce B" - możemy przeczytać na oficjalnej stronie klubu Świerczoka - Nagoya Grampus.
W związku z powyższym, na Świerczoka nałożono 4-letnią, obowiązującą na całym świecie, dyskwalifikację, jednak odliczanie jej trwania rozpoczęło się od 9 grudnia 2021 roku. Oznacza to, że Świerczok na boisko będzie mógł wrócić pod koniec 2025 roku. Będzie wówczas miał 33 lata.
Świerczok jest piłkarzem Nagoyi od lipca zeszłego roku, kiedy to japoński klub kupił go za 2 mln euro z Piasta Gliwice.
Sam piłkarz jeszcze jakiś czas temu zapewniał, za pośrednictwem Instagrama, że nie przyjmował żadnych niedozwolonych substancji.
"Oświadczam, iż nigdy nie stosowałem jakichkolwiek niedozwolonych środków dopingujących. W trakcie mojej kariery wielokrotnie byłem poddawany kontrolom antydopingowym (w tym w trakcie EURO 2020 w czerwcu 2021 roku) i wszystkie dotychczasowe kontrole kończyły się wynikiem negatywnym. Jednocześnie deklaruję chęć pełnej współpracy ze stosownymi organami antydopingowymi i podejmę wszelkie możliwe kroki w celu wyjaśnienia niniejszej sprawy" - pisał Świerczok w grudniu zeszłego roku.
Czytaj także:
- "Żenujące". Burza wokół tego, co zrobił z piłką [WIDEO]
- Rekordowy sezon polskich klubów. Tak dobrze nie było od siedmiu lat
ZOBACZ WIDEO: Dlatego Rafała Gikiewicza nie ma w kadrze. "Irytował"