Porażka Austrii Wiedeń z Villarrealem (0:1) była korzystna dla obu zespołów, lecz w większym stopniu dla "Kolejorza", który przystępował do gry będąc wyżej w tabeli. Niestety już na początku mocno skomplikował sobie życie, a wszystko przez fatalne nieporozumienie w defensywie.
W 9. minucie Joel Pereira nie był do końca pewny, czy Filip Bednarek wystartuje, by przeciąć dłuższe podanie gospodarzy, w efekcie sam ruszył "czyścić" sytuację, tyle że spóźnił się z interwencją i sędzia Ruddy Buquet zakwalifikował to jako faul na Shaim Eliasie.
Bardzo kontrowersyjna decyzja, bo o ile Portugalczyk faktycznie nie trafił w piłkę, to nie trafił też w rywala, a ten padł na boisko teatralnie. Wideoweryfikacji w Lidze Konferencji jednak nie ma i już chwilę później Tomer Hemed pokonał Bednarka strzałem w środek bramki.
Lechici dostali zimny prysznic, na szczęście nie dali się stłamsić, a z przodu mieli całkiem sporo do zaoferowania. Mocnymi strzałami nieznacznie pudłowali Michał Skóraś i Filip Szymczak, ale tuż przed przerwą udało się wreszcie wyrównać. Po rzucie rożnym Filip Dagerstal zgrał piłkę na czwarty metr, tam Szymczak sprytnie uprzedził obrońcę i strącił piłkę do siatki przy słupku.
ZOBACZ WIDEO: Takiego karnego jeszcze nie widziałeś. Cyrk na piłkarskim boisku
Mistrz Polski mógł odetchnąć, bowiem kilka chwil wcześniej pachniało drugim golem dla miejscowych. Bliski dubletu był Hemed i do sukcesu zabrakło mu centymetrów, gdyż uderzył w poprzeczkę.
Po przerwie mecz był chaotyczny i to z obu stron. Żadnemu z zespołów nie można było zarzucić asekuranckiej taktyki, jednak gdy już dochodziły pod pole karne przeciwnika, często brakowało im dokładności.
"Kolejorz" znów potrzebował trochę czasu, by złapać właściwy rytm, lecz im bliżej było końca, tym bardziej wydawało się, że to poznaniacy sięgną po pełną pulę. Zostali też ewidentnie skrzywdzeni przez arbitra, który nie podyktował jedenastki, mimo że zawodnik gospodarzy ręką blokował strzał Skórasia. W pierwszej części Ruddy Buquet orzekł rzut karny w bardzo "miękkiej" sytuacji, a tutaj puścił grę, choć miał dużo mocniejsze podstawy do wskazania na "wapno".
Bramki już nie padły i spotkanie w Beer Szewie zakończyło się remisem. Co on oznacza? Lech ma lepszy bilans bezpośrednich starć z Hapoelem, 2 pkt. przewagi nad tym rywalem, ale też spore poczucie niedosytu, bo zarówno tydzień temu w stolicy Wielkopolski, jak i w potyczce wyjazdowej, rezultaty mogły być dla niego korzystniejsze.
Hapoel Beer Szewa - Lech Poznań 1:1 (1:1)
1:0 - Tomer Hemed (k.) 9'
1:1 - Filip Szymczak 44'
Składy:
Hapoel Beer Szewa: Omri Glazer - Iyad Abu Abaid (81' Astrit Selmani), Eitan Tibi, Miguel Vitor, Helder Lopes, Dor Micha, Mariano Bareiro (81' Eden Shamir), Shai Elias, Rotem Hatuel (59' Eugene Ansah), Tomer Hemed (72' Etey Shechter), Magomed-Szapi Sulejmanow (72' Sagiv Jehezkel).
Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira, Filip Dagerstal, Antonio Milić, Pedro Rebocho, Jesper Karlstrom, Radosław Murawski (85' Nika Kwekweskiri), Heorhij Citaiszwili (57' Kristoffer Velde), Filip Szymczak (68' Joao Amaral), Michał Skóraś (85' Filip Marchwiński), Mikael Ishak.
Żółte kartki: Shai Elias (Hapoel Beer Szewa) oraz Jesper Karlstrom, Filip Marchwiński (Lech Poznań).
Sędzia: Ruddy Buquet (Francja).
Czytaj także:
Niechlubny rekord Lewandowskiego. Są powody do obaw
"To odpowiedni przeciwnik". Kulesza zdradził, z kim Polska zagra tuż przed mundialem