IO siatkarzy: Amerykanie trzeci raz w historii zagrają o złoto (relacja)

Stany Zjednoczone wygrały z Rosją w pierwszym meczu półfinałowym turnieju olimpijskiego rozgrywanego w Pekinie. Rywalem Amerykanów w finale będą albo Brazylijczycy, albo Włosi

W tym artykule dowiesz się o:

Stany Zjednoczone - Rosja 3:2 (25:22, 25:21, 25:27, 22:25, 15:13)

USA: Lloy Ball, David Lee, Reid Priddy, Ryan Millar, Riley Salmon, Clayton Stanley, Richard Lambourne (libero) oraz Sean Rooney, Tom Hoff

Rosja: Aleksander Kosariew, Siergiej Grankin, Siergiej Tietiuchin, Aleksander Wołkow, Maksym Michajłow, Aleksiej Kuleszow, Aleksiej Wierbow (libero) oraz Aleksander Korniejew, Semen Połtawski, Jurij Bierieżko

Można powiedzieć, że pierwszy set rozpoczął się dopiero od stanu po 11. Wówczas Aleksiej Kuleszow i Maksym Michajłow rozpoczęli świetną serię blokiem Kilkukrotnie zatrzymywali silne ataki Claytona Stanleya i Davida Lee. Sborna wyszła na prowadzenie, jednak Amerykanie szybko odrobili. Na zagrywkę wszedł Stanley, który do półfinału zajmował drugie miejsce w statystyce najlepiej punktujących. W sześciu meczach zdobył dziewięćdziesiąt punktów, atakiem jedenaście blokiem oraz sześć z zagrywki. Swoim potężnym serwisem sprawił wiele kłopotów rywalom. Zaserwował trzy asy, a koledzy z drużyny skończyli dwa kontrataki. Stany Zjednoczone wyszły na prowadzenia 17:15 i nie oddały już prowadzenia. Amerykanie wygrali 25:22.

Od początku drugiego seta przeważali podopieczni Władymira Alekna. Amerykanie popełniali błędy, co konsekwentnie wykorzystywali Rosjanie. Sborna dobrze grała w ataku, lepiej blokowała. Na drugiej przerwie technicznej prowadzili 16:13, a później wygrywali nawet 20:17. Wtedy w grze Rosjan coś się zepsuło. Podobnie jak w pierwszej partii na zagrywkę wszedł Snanley. Amerykanie zdobyli osiem punktów przy zaledwie jednym rywali. Wygrali drugiego seta 25:21 i byli już bardzo blisko występu w finale.

Trzecią partię świetnie rozpoczęli Rosjanie. Cały czas prowadzili i utrzymywali dystans przed rywalami. Z dużą łatwością przyszło wyjście na prowadzeni 20:15, ale wtedy Amerykanie wzięli się za odrabianie strat. Doprowadzili do stanu 23:21 i wtedy Sborna po ataku Maksyma Michajłowa zdobyli setbola. Jednak rewelacyjni zawodnicy USA obronili trzy piłki setowe i byli bliscy pierwszej piłki meczowej. Rosjanie zachowali zimną krew, zablokowali Stanleya i wygrali 27:25.

Kolejny set przyniósł podobny obraz gry jak poprzednia partia. Amerykanie nie mogli się odnaleźć, grali nerwowo, nie kończyli ataków. Za to Rosjanie niesieni zwycięstwem w trzeciej odsłonie meczu szli za ciosem. Na drugiej przerwie prowadzili 16:13 (co ciekawe podobny wynik był w drugim i trzecim secie). Wynik ten dociągnęli do końca. Wygrali 25:22 i doprowadzili do tie - break’a.

W piątym secie od początku prowadzenie objęli Amerykanie, za sprawą autowych ataków Michajłowa i Wołkow. Rosjanie jednak szybko wyrównali i taki stan rzeczy utrzymywał się niemal do końca. Żaden z zespołów nie chciał popełnić błędów i choć nie brakowało ryzykownych zagrań obie drużyny grały dość asekuracyjnie. W końcówce inicjatywę przejęli Jankesi i przeważyli wynik seta i meczu na swoją korzyść. Tie - brak’a wygrali 15:13, a cały mecz 3:2.

Po meczu szkoleniowiec Rosji, Władymir Alenko, z oczywistych powodów nie był zbyt rozmowny. Występ swojej drużyny skwitował niemal jednym zdaniem. - Duch i morale całego zespołu były wystarczające, aby wygrać. Może zabrakło doświadczenia. Na temat spotkania również nie chciał wypowiadać się kapitan Sbornej Władim Kamutskin - Musimy się przygotować na mecz o brązowy medal. Mam nadzieję, że powtórzymy sukces z Aten

Z kolei w zupełnie innym tonie wypowiadał się Hugh McCutcheon, trener reprezentacji USA. - Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz. Jestem dumny ze sposobu w jaki moi zawodnicy poradzili sobie z presją, jaką stworzyli Rosjanie w trzecim i czwartym secie. Chłopcy pokazali, że stać ich na medal, może nawet na złoto. Szkoleniowiec Stanów Zjednoczonych w pozytywach wypowiadał się na temat przeciwników. Podkreślił, że rywale są światowej klasy drużyną, a rosyjski trener potrafi zbudować wspaniały zespół.

W finale Igrzysk Olimpijskich w Pekinie zagrają zarówno siatkarze jak i siatkarki z Ameryki Północnej. Będzie to drugi taki przypadek w historii igrzysk, aby reprezentacja męska i żeńska zagrała w meczu o złoto.

Po raz ostatni, Amerykanie triumfowali na olimpiadzie w Seulu w 1988 roku. Złoto zdobyli również cztery lata wcześniej w Los Angeles, a zatem będzie to ich trzecia walka o najwyższy stopień podium.

Stany Zjednoczone zagrają w niedzielnym finale ze zwycięzcą meczu Włochy - Brazylia.

Komentarze (0)