Bułgaria - Rosja 1:3 (25:20, 16:25, 22:25, 21:25)
Składy:
Bułgaria: Iwanow, Cwetanow, Kazisjki, Żekow, Nikołow, Konstantinow, Salparow (L) oraz Gajdarski, Akeksiew, Tasew, Jordanow.
Rosja: Grankin, Kosariew, Tietiuchin, Kuleszow, Wołkow, Michaiłow, Wierbow (L) oraz Bierieżko, Połtawski.
Rosja rozpoczęła z Maksimem Michaiłowem w wyjściowej szóstce i choć młody atakujący nie radził sobie zbyt dobrze w początkowej fazie meczu, to został na boisku do końca spotkania. Semen Połtawski pojawił się dopiero w końcówce czwartego seta i miał swoje przysłowiowe pięć minut, punktując asem serwisowym na 21:24. Rosjanie nie pokazali jednak wielkiej siatkówki. Grali równo, z zaangażowaniem, ale na poziomie dalekim od ideału.
Bułgarzy zaczęli z Konstantinowem na przyjęciu i Cwetanowem na środku bloku. Plamen Konstantinow miał uspokoić grę kolegów i dodać im pewności siebie. W meczu z Rosją to jednak nie był ten sam walczak, którego pamiętamy chociażby z polskich boisk. Grał niepewnie, mylił się w przyjęciu i nie było w nim takiej żywiołowości jak zazwyczaj. Tym razem bułgarski kapitan nie pomógł swoim kolegom.
Mimo ogromnego doświadczenia i obycia boiskowego obydwa zespoły rozpoczęły mecz nerwowo, sparaliżowane jego stawką. Popsute zagrywali, niedokładne dogrania piłki i szarpane ataki dominowały po obu stronach siatki. Potem gra nabrała więcej kolorytu. Pierwszy set, choć pewnie wygrany przez Bułgarów do 20., był wyrównany. Po początkowym chaosie nastąpiła wymiana ciosów i trwała aż do stanu 19:18. Rosjanie wstrzymywali rękę na zagrywce, a każda próba mocnego serwisu kończyła się punktem dla rywali, u których świetnie w tym elemencie grał Matej Kazijski. Problemy z kończeniem akcji miał Michaiłow, świetnie za to grał Siergiej Tietiuchin, nie do zatrzymania dla Bułgarów. Ten doświadczony gracz popełnił jednak błąd serwisowy przy stanie 19:24, dający zwycięstwo rywalom.
W drugim secie coraz śmielej poczynał sobie młody Michaiłow, bezlitośnie punktując rywali. Świetnie grał na siatce Aleksiej Kuleszow. To jego dwa spektakularne bloki na Nikołowie dały Rosjanom prowadzenie 7:9. Po drugiej stronie siatki słabo grał Hristo Cwetanow i trener Stojew zdecydował się wprowadzić Krasimira Gajdarskiego, ale na krótko bo ten nic nowego do gry nie wniósł. Bułgarzy popełniali seryjnie błędy własne, a siatkarze z Rosji bezlitośnie je wykorzystywali. Przy zagrywce Tietiuchina i prowadzeniu rywali 20:15 bułgarski szkoleniowiec jeszcze próbował zmobilizować swoich zawodników biorąc czas, ale nie pomogło, podobnie jak wprowadzenie do gry Jordanowa i Tasewa. Ten pierwszy zaraz po wejściu został złapany przez potrójny blok, dający dwudziesty piąty punkt Rosjanom.
Kolejną partię lepiej zaczęli Rosjanie, którzy wyrównując bilans setów, odzyskali całkowity spokój, szybko go przekładając na świetną grę zagrywką (celowaną głównie w Kazijskiego), ogromne poświęcenie w defensywie i skuteczne kontry. Reprezentanci Bałkanów bronili się jak mogli, doprowadzając w końcu do remisu 17:17. Cóż z tego, skoro kilka chwil później znowu oddali prowadzenie przeciwnikom (18:21). W decydującym momencie seta Konstantinow dwa razy nie przyjął zagrywki Rosjan i było 2:1 dla siatkarzy trenera Alekno.
Bułgarzy jednak nie złożyli broni i jeszcze powalczyli o zwycięstwo. Serią udanych serwisów rozpoczął Matej Kazisjki (2:0), ale tym samym szybko odpłacił Tietiuchin, doprowadzając do remisu po 3. Rosjanie postawili ponownie na mocny serwis i to przyniosło wymierne efekty. Żekow mając dogranie na trzeci, czwarty metr, nie silił się nawet na rozgrywanie, posyłając większość piłek do Kazijskiego. Ten grał ze zmiennym szczęściem. Kiedy set powoli zbliżał się do końca (19:19) na boisku pojawił się Semen Połtawski. Skończył dwie piłki na skrzydle, a potem zaserwował asa i jego zespół prowadził 24:21, by po podwójnym bloku na Konstantinowie zakończyć rywalizację i cieszyć się ze zwycięstwa 3:1, a przede wszystkim awansu do półfinałów.
Bułgarzy nie zagrali najlepszego meczu i jeśli mogą mieć do kogoś pretensje, to wyłącznie do siebie. Innego zdania był jednak kapitan zespołu Konstantinow, który za porażkę w drugim secie obwiniał sędziów. - W decydujących o wyniku momentach podarowali trzy punkty pod rząd Rosjanom, a do tego jeszcze pokazali żółtą kartkę naszemu szkoleniowcowi, zanim ja, po rozmowie z głównym arbitrem zdążyłem przekazać Stojewowi jego uwagi.
-Wygraliśmy spotkanie, bo w kluczowych chwilach to nam dopisywało szczęście - skomentował z kolei kapitan Rosjan Wadim Chamuckich. - W półfinale nie będzie już słabeuszy, więc trzeba po prostu wyjść na boisko i wygrać kolejny mecz - dodał pytany o preferencje półfinałowe.