Mundial 2018. Wojciech Szczęsny: Charakteru nie zabrakło

Getty Images / Julian Finney / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny
Getty Images / Julian Finney / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny

Różnica w jakości obu zespołów była tak duża, że ktokolwiek by biegał po boisku, nasza gra wyglądałaby podobnie - mówi Wojciech Szczęsny, bramkarz reprezentacji.

Michał Kołodziejczyk, WP Sportowe Fakty: Da się wytłumaczyć to, co się stało w meczu z Kolumbią?

Wojciech Szczęsny, bramkarz reprezentacji Polski: Porażka boli strasznie, ale ciężko mieć do siebie pretensje. Zwyczajnie wygrał zespół o klasę lepszy. Nie brakowało nam agresji, charakteru, staraliśmy się walczyć. W pierwszej połowie było jeszcze sporo chaosu, ale później Kolumbijczycy wykorzystali swoje szanse. Czasami jest tak, że wynik nie oddaje tego co na boisku, dzisiaj niestety oddał.

[b]

Dlaczego tak wielu z was, było w gorszej formie niż zazwyczaj?
[/b]

Zagraliśmy tak, jak potrafiliśmy. Nie ma co się oszukiwać - kiedy gra się z takim zespołem, jak Kolumbia, trzeba liczyć na łut szczęścia, na to, że zbierze się jakieś przypadkowe piłki i coś uda się stworzyć pod bramką przeciwnika. Rywale nie dali nam takiej okazji - w ataku pozycyjnym i kontrataku wyraźna była różnica jakości. Porażka zawsze boli tak samo, ale tym razem przeciwnik nie zostawił nam pola do dyskusji.

Jesteście w szoku, że przygoda z mundialem kończy się tak szybko?

Nikt się tego nie spodziewał, lecieliśmy do Rosji z nadziejami, że uda się coś zrobić. Szok i niedosyt to może mieliśmy po pierwszym spotkaniu, z Senegalem, kiedy powinniśmy i mogliśmy coś ugrać. W Kazaniu... Myślę, że jeżeli jeszcze parę razy zagralibyśmy ten mecz, to skończyłoby się podobnie.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia. Czas na rozliczenie Adama Nawałki. "Potrzebne są głębokie zmiany"

Może nie powinno się zmieniać taktyki przed tak ważnym meczem?

Ciężko powiedzieć, ale jestem w stanie zrozumieć trenera, bo w spotkaniu z Senegalem lepiej wyglądaliśmy grając trójką obrońców. Prawda jest taka, że różnica w jakości obu zespołów była tak duża, że ktokolwiek by biegał po boisku w Kazaniu, nasza gra wyglądałaby podobnie. Czy Arek Milik, czy Łukasz Teodorczyk czy Jacek Góralski - wszyscy w zderzeniu z Kolumbijczykami, mieliby podobne szanse. To byłby ten sam poziom. Z bólem, ale czasami trzeba zaakceptować, że przeciwnik był poza naszym zasięgiem.

Na pewno zrobiliście wszystko, by ten mundial wyglądał inaczej?

Zdajemy sobie sprawę, że w pierwszym meczu mogliśmy dać z siebie dużo więcej, zdobyć jakieś punkty i nadal być w grze. Za Kolumbię trudno się obwiniać. Nie uważam, że zagraliśmy dużo poniżej swojego poziomu. Myślę, że gdybyśmy byli nawet w najlepszej dyspozycji tak dysponowanej Kolumbii byśmy nie pokonali.

W eliminacjach stwarzaliście sobie sytuacje w każdym meczu.

Z całym szacunkiem do przeciwników - łatwiej kreuje się okazje grając z Rumunią czy Czarnogórą, niż na mundialu przeciwko Kolumbii. To wyświechtane powiedzenie, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala, ale nam Kolumbijczycy na dużo w Kazaniu nie pozwolili. Byli o klasę lepsi. Jedyne, czym się możemy pocieszać to tym, że nie zabrakło nam charakteru do walki, a to obok wyniku najważniejsze.

Jak zmieni się reprezentacja na jesieni?

Mam nadzieję, że wszyscy zostaną. Gra w kadrze jest największym honorem - nieważne czy wygrywamy czy przegrywamy.

Trener Adam Nawałka powinien zostać?

Nie moja decyzja. Przez cztery lata wykonaliśmy super-robotę, przyzwyczailiśmy kibiców do fajnych momentów. Na tym turnieju nam nie poszło, ale trzeba się podnieść i walczyć o awans na Euro. Po mundiali w 2006 roku Artur Boruc powiedział: "Daliśmy d...".

Pasuje teraz?

Tak, bo nie wyszliśmy z grupy, a to był jedyny cel. Zawiedliśmy siebie i wszystkich.

Notował w Kazaniu Michał Kołodziejczyk

Źródło artykułu: