Jedenastka rozczarowań mundialu według SportoweFakty.pl

Stworzyliśmy już jedenastkę najlepszych z najlepszych, teraz nadszedł czas na przedstawienie tych, którzy na tegorocznym mundialu rozczarowali najbardziej. Spodziewano się po nich znakomitych występów, ale oczekiwań nie spełnili. Kto naszym zdaniem zasłużył na miejsce w zespole wielkich rozczarowań?

W tym artykule dowiesz się o:

Największy problem mieliśmy z obsadą bramki. Mogliśmy się zdecydować na Davida James'a, ale po nim nikt się cudów nie spodziewał. Anglia od dawna cierpi na deficyt klasowych bramkarzy i ten mundial dobitnie to potwierdził. James nie rozczarował. Mógł co najwyżej pozytywnie zaskoczyć, ale tego nie uczynił. Zagrał, jak zagrał. Jego postawę najlepiej obrazuje mecz z Niemcami, kiedy zawalił co najmniej dwie bramki. Po burzy mózgów postawiliśmy na Brazylijczyka Julio Cesara. Bramkarz Interu Mediolan ma za sobą znakomity sezon i miał być ostoją Canarinhos na zakończonym już turnieju w Afryce. Katastrofalnie nie zagrał, ale ponosi odpowiedzialność za kilka straconych bramek. W tym za tę na 1:1 w starciu z Holandią, kiedy to zupełnie nie zrozumiał się z Felipe Melo.

Po prawej stronie defensywy ustawiliśmy Gianlucę Zambrottę. On nie wyróżnił się ani w obronie, ani w ataku. Jego występy na boiskach RPA można podsumować jednym zdaniem: przebywał na boisku. Na pozycji pierwszego stopera zarezerwowaliśmy miejsce dla Fabio Cannavaro. Kapitan Azzurri w każdym meczu grał fatalnie. Ponosi winę praktycznie za wszystkie stracone przez Włochów bramki! Patrząc na jego poczynania na mundialu na myśl nasuwały się słowa piosenki: "Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść". Cannavaro uczynił to zbyt późno. Gdyby wycofał się z kadry wcześniej, wszyscy kojarzyliby go z pełnym sukcesów 2006 rokiem, a tak jest jednym z symboli włoskiej klęski w Afryce. U boku Cannavaro widzimy Johna Terry'ego i wcale nie ze względu na jego romans z kobietą przyjaciela. Były kapitan Anglii w niczym nie przypominał tego zawodnika, którym nie tak dawno zachwycały się czołowe kluby starego kontynentu. Widać jeszcze nie pozbierał się po piekle, jakie na początku tego roku zgotowały mu media. Po lewej stronie musiało się znaleźć miejsce dla Patrice Evry. Kapitan skłóconych Francuzów na zakończonym turnieju pokazał się tylko na… treningu, kiedy to zorganizował protest przeciwko decyzji krajowej federacji, która wyrzuciła z kadry Nicolasa Anelkę.

W pomocy zdecydowaliśmy się po pierwsze na Francka Ribery'ego. Widać i jemu nie służył rozgłos po romansie, w jego przypadku z nieletnią prostytutką. Gwiazdor Bayernu Monachium miał być liderem Kogutów, ale był nim tylko na papierze. Na boisku nie potrafił poprowadzić kolegów nawet do jednego zwycięstwa. Na środku pomocy ustawiliśmy Franka Lamparda i Kakę. Anglik poza jednym strzałem, po którym sędzia bramki mu nie uznał, nie pokazał praktycznie niczego. Fani oglądający mecze z udziałem Synów Albionu mieli prawo się zastanawiać, czy pomocnik Chelsea w ogóle jest na boisku, bo można było odnieść wrażenie, że piłka go unika. Brazylijczyk z kolei kiepską formę z sezonu ligowego przeniósł na turniej w RPA. Zawodnik Realu Madryt miał kilka przebłysków geniuszu, ale do piłkarza, który w Milanie zachwycał grą najbardziej wybrednych fanów futbolu, było mu daleko. Na lewej flance w naszym zespole biega klubowy kolega reprezentanta Canarinhos, Cristiano Ronaldo. Portugalczyk niby robił dużo zamieszania, niby rzucał się w oczy, ale tylko w meczu ze słabą Koreą Północną przyniosło to jakiś efekt. Ronaldo momentami na boisku grał bardzo egoistycznie, jakby chciał w pojedynkę wygrać mecze, a futbol to przecież sport zespołowy…

Duet napastników w naszej drużynie tworzą Wayne Rooney i Fernando Torres. Drugi sięgnął co prawda po tytuł mistrza świata, ale my litości nie mieliśmy. Po gwiazdorze Liverpoolu, o którego biją się silniejsze zespoły kontynentu europejskiego, spodziewano się zdecydowanie więcej. Tymczasem on na turnieju w RPA nie strzelił nawet bramki. Ba! Stracił nawet miejsce w pierwszym składzie na rzecz Pedro, bo na jego bezradność i zagubienie nie mógł już patrzeć nawet sam selekcjoner Vicente Del Bosque. Podobne wrażenie na mundialu zrobił Rooney. Cztery rozegrane mecze, zero zdobytych bramek i zupełnie przeciętne występy. A podobno miał być zbawcą Anglii….

Drużyna rozczarowań:

Julio Cesar (Brazylia) - Gianluca Zambrotta (Włochy), Fabio Cannavaro (Włochy), John Terry (Anglia), Patrice Evra (Francja) - Franck Ribery (Francja), Frank Lampard (Anglia), Kaka (Brazylia), Cristiano Ronaldo (Portugalia) - Wayne Rooney (Anglia), Fernando Torres (Hiszpania).

Komentarze (0)