Duże emocje wzbudził pojedynek Krystiana "Krychy" Wilczaka z Maciejem "Szewcem" Szewczykiem. Walka odbyła się na pełnym dystansie, a o zwycięstwie zadecydował werdykt sędziowski.
Ci punktowali zgodnie: 29-28, 29-28 i 29-28 na korzyść Wilczaka.
"Krycha" od początku był bardzo aktywny, wniósł do oktagonu wielka energię. Przez pierwsze 20 sekund intensywnie atakował rywala. Szturm przerwał jednak "Szewcu", który włożył rywalowi... palec w oko i sędzia musiał przerwać walkę.
Wilczak jednak nie przestał napierać. Starcie było emocjonujące, momentami w oktagonie trwała prawdziwa wojna. Już po wszystkim triumfator wypowiedział słowa, które nieci wstrząsnęły - zwłaszcza w dobie kolejnej fali COVID-19.
Ten przyznał bowiem, że wyszedł do walki z solidną gorączką. I to trzeba nazwać zachowaniem "mało" odpowiedzialnym.
- "Szewcu" bardzo mocno bił, ale ja też jestem twardy, mogłem iść do przodu na te ciosy, jednak dyspozycja dnia nie była u mnie najlepsza, do walki wychodziłem mając 38 stopni gorączki - powiedział po walce "Krycha".
Zobacz także:
Porażka narzeczonej Artura Szpilki! "Kamiszka" wygwizdana po walce
Łukasz Jurkowski i Andrzej Janisz podjęli ważną decyzję. "Czas napisać to oficjalnie"
ZOBACZ WIDEO: Niewiarygodny nokaut na Białorusi. Takie skończenia to rzadkość!