Szymon Kołecki, który jest mistrzem olimpijskim z Pekinu w podnoszeniu ciężarów, przegrał swoją pierwszą walkę, a jego rywal wciąż pozostaje niepokonany. Jednak występ utytułowanego sportowca daje nadzieję na to, że najlepsze w MMA wciąż przed nim.
Michał Bobrowski zwyciężył przez decyzję sędziów, którzy jednogłośnie rozstrzygnęli o jego wygranej,- Przegrałem, przeciwnik okazał się mocniejszy. Nie mam jednak sobie wiele do zarzucenia, nie płaczę po tej porażce. Nie uniknąłem dwóch czy trzech błędów. Wiedziałem, że Michał będzie się dobrze kleił i w tym czasie chciał mnie zmęczyć i przetrzymać nawałnicę. To był mój błąd, nie powinienem dać się kleić, tylko boksować, kopać, nawet przewrócić, zrywać i bić. On o tym wiedział i lepiej zrealizował swoją taktykę - mówił Kołecki po walce.
Choć porażka nieco psuje dobry bilans (6-1), to cenne doświadczenie dla sportowca. - Miałem sześć dobrych walk, trudniejszych i łatwiejszych, wyciągałem wiele wniosków. Taktyka była podobna, ruszyć z presją. Miałem swoje dobre chwile, ale Michał klinczował i potrafił to przetrwać. Jego doświadczenie z ju-jitsu pomogło - zapewnił.
- Kiedy wygrywasz, ojców sukcesu jest zawsze wielu, kiedy przegrywasz, zganiasz na taktykę. Nie mam żadnych pretensji do taktyki, to ja zrobiłem błąd. Michał przechytrzył moje zamiary. Mimo porażki nie mam do siebie wielkich pretensji. Robiłem co mogłem. Może nie mam jeszcze dużego doświadczenia? - zastanawiał się.
Kołecki na razie nie wie, jakie są jego kolejne plany. Póki co chce odpocząć, a później będzie rozmawiać ze swoim sztabem.
ZOBACZ WIDEO Barcelona zaczęła od zwycięstwa, Messi od dubletu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]