Somerfeld na zawodowej scenie MMA zadebiutował w grudniu 2010 roku. Jak dotychczas wszystkie jego walki kończyły się przed czasem. W ostatnim występie, na gali Caged Steel FC 5, pokonał bardziej doświadczonego Jamesa Batemana i zdobył pas wagi średniej.
Waldemar Ossowski: Dlaczego zacząłeś przygodę ze sportami walki i dlaczego właśnie wybór padł na MMA?
Oskar Somerfeld: W wieku pięciu lat mama zabrała mnie na galę kickboxingu, gdzie walczył mój ojciec. Bardzo mocno jego walka utkwiła mi w głowie. Myślę, że to zadecydowało o trenowaniu przeze mnie sportów walki. Zaczynałem od zapasów, ojciec uczył mnie boksu, następnie zacząłem trenować submission fighting i spodobało mi się to, że można to wszystko połączyć w jedność, czyli MMA.
Kto jest dla ciebie inspiracją?
- Moją inspiracją był zawsze Wanderlei Silva. Jest to zawodnik z wielkim sercem i charakterem do walki, również podoba mi się jego styl walki. Potrafię godzinami oglądać jego pojedynki i dynamiczne wymiany ciosów.
Na zawodowej scenie jesteś niepokonany. Która, z twoich trzech walk, była dla ciebie najtrudniejsza?
- Zdecydowanie moja ostatnia walka z weteranem TUF-a, Jamesem Batemanem. Jest świetnym puncherem, o czym miałem okazję się przekonać. Zaskoczył mnie swoją siłą fizyczną, ale udało mi się go skończyć poddaniem.
Jak obecnie wygląda twoja sytuacja? Czy na stałe przeprowadziłeś się do Wielkiej Brytanii i gdzie obecnie trenujesz?
- Jak większość Polaków wyjechałem do Anglii, szukać lepszego życia i pracy. Potrafię pracować 5 dni w tygodniu po 12 godzin i mimo tego mam siły na to, by zrobić trening, a na dodatek wygrywam walki. Mam nadzieje, że wkrótce się to zmieni i w całości będę mógł poświęcić się MMA. Obecnie trenuje w paru klubach, mam okazje trenować z Dannym Mitchelem, którego w marcu zobaczymy na gali UFC w Londynie. Jestem w trakcie rozmów z trenerem jednego z klubów w Doncaster, ale na dzień dzisiejszy nie reprezentuje żadnego klubu.
Kiedy po raz kolejny kibice zobaczą cię w klatce?
- Moja kolejna walka odbędzie się 29 marca w Doncaster, w której będę bronił pas wagi średniej. Korzystając z okazji bardzo serdecznie zapraszam wszystkich na galę.
Jaki stawiasz sobie cel w karierze zawodnika MMA?
- Celem jest dążenie do szczytu, walczenie z najlepszymi na świecie, a tacy są w najlepszych organizacjach czyli UFC, KSW, Bellator.
Trzy walki i taka sama ilość poddań - taki bilans robi wrażenie. Kto jest odpowiedzialny za twoje przygotowania grapplerskie?
- Swoje umiejętności parterowe zawdzięczam dwóm trenerom. Opiekunami od zapasów są Zygmunt Kret, oraz trener Ronin Gold Team, Sylwester Dziekanowski. Te dwie osoby ukształtowały moją postawę parterową.
Co powiesz na temat polskiej sceny MMA? Obecnie na rynku pojawiła się nowa i prężna organizacja, Professional MMA Challenge. Czy wróżysz jej powodzenie?
- Polski poziom MMA jest bardzo wysoki. Trenowałem w Holandii, Anglii czy Walii, ale to w Polsce zawsze był najwyższy poziom, w szczególności jeśli chodzi o grappling. Polscy zawodnicy dobrze również prezentują się na tle światowym i mamy wielu utalentowanych zawodników. Mam nadzieję, że dzięki gali UFC organizowanej w Łodzi, będą oni mogli się zaprezentować światu. Jeśli chodzi o ProMMAC, to sądzę, że ta organizacja odniesie wielki sukces, tak jak wielkie nazwiska znajdują się w karcie walk debiutanckiej gali.
Jak sklasyfikowałbyś pierwszą trójkę twojej kategorii, czyli wagi średniej w Polsce?
- Na pierwszym miejscu są dla mnie Mamen Khalidov i Tomasz Drwal, a zaraz za nimi Michał Materla i Krzysztof Jotko.
Jakie masz plany na rozpoczynający się rok?
- Na początku roku skupiam się na obronie pasa na marcowej gali. Następnie chciałbym zawalczyć dla większej organizacji w Anglii oraz stoczyć pojedynek w Polsce. Na co dzień będę trenował z zawodnikami UFC, wiec myślę, że to zaowocuje.