Conor McGregor pojawił się w Białym Domu, aby uczcić Dzień Świętego Patryka i porozmawiać z Donaldem Trumpem o kłopotach Irlandii. Zawodnik skrytykował tamtejszy rząd za brak działania i odpowiedzialności.
W rozmowie z dziennikarzami 36-latek wyraził swoje zaniepokojenie sytuacją w ojczyźnie. - Nasz rząd to rząd zerowego działania i zerowej odpowiedzialności. Irlandia jest na skraju potencjalnej utraty wszystkiego, co irlandzkie. Jego słowa wywołały burzę w kraju.
ZOBACZ WIDEO: Tego meczu nie zapomni nigdy. Jeden gol lepszy od drugiego
Premier Michael Martin szybko zareagował na to spotkanie. Napisał w mediach społecznościowych, że wnioski sportowca są błędne i nie odzwierciedlają ducha Dnia Świętego Patryka ani poglądów narodu irlandzkiego. Wicepremier Simon Harris dodał, że McGregor nie reprezentuje Irlandii.
Podczas wizyty zawodnik wyraził uznanie dla etyki pracy Trumpa, na co prezydent odpowiedział komplementem. McGregor podkreślił, że chce, aby Stany Zjednoczone wspierały Irlandię, a Amerykanie irlandzkiego pochodzenia mieli możliwość odwiedzenia swojego kraju.
O 36-latku jest głośno, mimo że nie walczył od czterech lat. Niedawno sąd uznał go za winnego napaści seksualnej, ale nie skazał na więzienie, zasądzając odszkodowanie dla ofiary. Były mistrz UFC zapowiedział odwołanie od tej decyzji.