Załęcki doznał kontuzji kolana w starciu ze "Szpilą". Wcześniej na własną odpowiedzialność zgodził się wyjść do walki z urazem. Załęcki liczył, że szybko znokautuje przeciwnika, ale ten przetrwał jego żywiołowe ataki w stójce.
Choć przed jak i po walce Artur Szpilka i Denis Załęcki darzyli się dużym szacunkiem, to obaj poróżnili się w kwestii oceny ich walki. Utytułowany pięściarz w ostatnich dniach napisał w mediach społecznościowych m.in.: "Znamy się z Denisem, ale jak czytam te wypociny, które napisałeś, to mnie zalewa. Kolego, nie zdążyłem zadać żadnego ciosu, bo walka ma rundy, czas żeby dobrać się do przeciwnika. A nie machać na oślep cepami i brakło mi tak naprawdę sekund żeby był koniec".
Głos w tej sprawie zabrał też trener Załęckiego - Mirosław Okniński. Ten nie ma wątpliwości, że gdyby nie kontuzja, to jego podopieczny opuściłby klatkę jako zwycięzca.
"Denis Załęcki jakby nie miał kontuzji rozwaliłby Artura Szpilkę jak gnój po polu. Artur NIE wierzy, że nasi zawodnicy są mocni to wystawimy Adama Oknińskiego, Michała Pasternaka lub Kamila Mindę. A jak Denis wyzdrowieje to rewanż" - napisał na Facebooku Okniński.
Szpilka zaraz po wygranej na High League 4 zapowiedział, że kolejne boje zamierza toczyć w KSW i na jakiś czas daje sobie spokój z galami freak-fightowymi.
Zobacz także:
Conor McGregor związał się z Polakami
Na pierwszej walce zarobili krocie. Teraz będzie rewanż?
ZOBACZ WIDEO: Było klepnięcie? Artur Szpilka skomentował to, co stało się walce Janikowski - Breese