Sobotni pojedynek GTK rozpoczął kapitalnie. Podopieczni Pawła Turkiewicza grali z polotem i wykorzystywali praktycznie każdy błąd Sokoła Łańcut. Już po kilku minutach gospodarze prowadzili 23:12, w efekcie czego szkoleniowiec gości zmuszony był wziąć przerwę na żądanie. Drużyna z Gliwic była lepsza od rywali praktycznie w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Największa różnica była jednak w zbiórkach oraz asystach.
Koszykarze z Łańcuta mieli w tym meczu ograniczoną rotację. Do Gliwic nie przyjechał kontuzjowany Jerzy Koszuta, a szybko dwa przewinienia złapał natomiast podkoszowy Rafał Kulikowski.
Do połowy drugiej kwarty wszystko dla gospodarzy układało się niemal perfekcyjnie. Wtedy do głosu doszli jednak zawodnicy z Podkarpacia, którzy głównie za sprawą Alana Czujkowskiego zmniejszyli prowadzenie gospodarzy do 10 punktów (48:38).
Na przestrzeni całego meczu drużyna z Łańcuta nie była jednak w stanie odwrócić losów tej rywalizacji. Gospodarze prezentowali się na tyle dobrze, że w drugiej połowie kontrolowali przebieg meczu.
ZOBACZ WIDEO Serie A: asysta Karola Linettego. Sampdoria Genua 12 minut od przełamania [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
GTK Gliwice miał w sobotni wieczór kilku liderów. Warto wyróżnić Kacpra Radwańskiego, Damiana Pielocha czy Marcina Salamonika. W szeregach zespołu z Łańcuta ciężar zdobywania punktów spoczywał z kolei na Alanie Czujkowskim.
Dla koszykarzy z Gliwic awans do finału I ligi jest największym sukcesem w historii klubu. Czy ekipa ze Śląska pójdzie za ciosem i zdoła wygrać całe rozgrywki?
GTK Gliwice - Max Elektro Sokół Łańcut 83:78 (27:14, 21:24, 25:20, 10:20)
GTK: Pieloch 19, Radwański 17, Salamonik 15, Zmarlak 13, Filipiak 9, Dziemba 8, Weselak 2, Jędrzejewski 0.
Sokół: Czujkowski 24, Sroka 16, Klima 15, Szymański 9, Krajniewski 5, Kulikowski 4, Czerwonka 3, Buszta 2, Balawender 0.
Stan rywalizacji: 3:0 dla GTK