Łukasz Diduszko: Ten mecz był dla nas jak play-off

WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Łukasz Diduszko
WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Łukasz Diduszko

Świetne spotkanie przeciwko Enerdze Czarnym Słupsk rozegrali gracze Polpharmy. Starogardzianie wygrali 83:78, a jednym z bohaterów tego starcia był niezmordowany Łukasz Diduszko. - Ten mecz był dla nas jak play-off - podkreślał zawodnik.

W sobotni wieczór fani na Kociewiu zobaczyli pojedynek dwóch godnych siebie rywali, którzy niewątpliwie zasługują na to, aby zakończyć sezon zasadniczy w czołowej ósemce PLK. Świetna atmosfera panowała na trybunach, bardzo ciekawie było także na parkiecie.

Na początku lepiej radzili sobie słupszczanie, którzy dzięki skutecznej grze Mantasa Cesnauskisa osiągnęli w pierwszej połowie kilkupunktową przewagę. Po przerwie przyjezdni mieli już nawet 13 "oczek" więcej od Polpharmy, ale nie wystarczyło to im do tego, aby mogli cieszyć się w tym dniu ze zwycięstwa.

- Czarni postawili nam trudne warunki, ale byliśmy dobrze przygotowani motorycznie - mówił Łukasz Diduszko. - Meczów się nie wygrywa w pierwszej czy drugiej kwarcie, tylko w czwartej i to udowodniliśmy - cieszył się zawodnik.

Podopieczni Mindaugasa Budzinauskasa po raz kolejny już w tych rozgrywkach pokazali, że są naprawdę ambitną drużyną, szybko wracając do gry i ostatecznie w czwartej kwarcie przechylając losy meczu na swoją korzyść. Jednym z bohaterów sobotniego starcia został Łukasz Diduszko, który ani na sekundę nie opuścił parkietu. Skrzydłowy Kociewskich Diabłów zapisał na swoim koncie 14 punktów, miał także 10 zbiórek, w tym sześć w ataku. Łącznie gospodarze aż 19 razy ponawiali swoje akcje.

- Ten mecz był dla nas szalenie ważny, on był dla nas jak play-off - podkreślał Diduszko. - Walczyliśmy ze wszystkich sił, każdy kto pojawił się na parkiecie dał z siebie wszystko. To niesamowita wygrana dla nas, dla kibiców, dla miasta. Chcemy się bić dalej. Ta koszykówka razem nas cieszy i mam nadzieję, że widać to na parkiecie. Energia buzuje w nas. Jakby teraz trener kazał nam zagrać jeszcze raz, to mamy w sobie tyle energii, że byśmy to zrobili - dodawał.

- Może jesteśmy bad boysami PLK? - śmiał się Diduszko mówiąc o 19 zbiórkach w ataku swojej drużyny. - Oprócz Sajusa, Karola Michałka i Urosa Mirkovica przecież nie mamy zawodników, którzy posiadają nie wiadomo jakie warunki - zaznaczył.

Starszy z braci nie mógł także wymarzyć sobie... lepszego prezentu na urodziny, które koszykarz obchodził właśnie w sobotę. Po zakończeniu spotkania kibice hucznie odśpiewali "sto lat" na cześć jednego z ulubieńców trybun, pojawił się także tort. 31-latek nie ukrywał, że bardzo wzruszyła go ta sytuacja.

- Chcę podziękować kibicom za odśpiewane sto lat i złożenie życzeń. Bardzo się wzruszyłem - przyznał.

ZOBACZ WIDEO Juventus Turyn wygrał przed Ligą Mistrzów [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)