W drugiej kwarcie Stelmet BC Zielona Góra tracił do AEK-u Ateny już nawet 14 punktów. Podopieczni Artura Gronka nie zamierzali się jednak poddawać, odrobili starty i odnieśli bardzo ważne zwycięstwo w Lidze Mistrzów.
- Wygrana w niezłym stylu. Fajne jest przede wszystkim to, że mimo straty około 10 punktów, nie poddaliśmy się i walczyliśmy do końca. Byliśmy mocni fizycznie, na co trenerzy nastawili nas przed meczem. Mówili, że to będzie bardzo fizyczna walka i tak też było na boisku. Dobrze ustaliśmy te warunki, pokazaliśmy się z pozytywnej strony, super dzieliliśmy się piłką, mieliśmy 20 asyst przy 11 stratach, co jest bardzo dobrym wynikiem, szczególnie na europejskich parkietach. Cieszymy się z tej wygranej - skomentował Przemysław Zamojski.
Mistrzowie Polski świetnie spisali się szczególnie w trzeciej kwarcie, którą wygrali 24:14. - Przede wszystkim powiedzieliśmy sobie w szatni, że mamy sześć punktów straty i musimy wziąć się w garść, jeśli chcemy, by ten mecz był na styku i byśmy mieli szansę na wygraną. Musieliśmy cały czas trzymać się przy rywalu i tak też zrobiliśmy. Udało się wyjść na prowadzenie, które dowieźliśmy do samego końca - dodał reprezentant Polski.
Zielonogórzan do triumfu poprowadzili Czarnogórcy: Nemanja Djurisić i Vladimir Dragicević. Takiego zawodnika jak Dragicević brakowało Stelmetowi BC w początkowej fazie sezonu. - Widać jego spokój, zachowanie i doświadczenie, szczególnie na pick and rollach daje drużynie bardzo dużo. Jeżeli zespół przeciwny za dużo nie pomaga od strony strzelców obwodowych, to Dragicević za każdym razem wie, jak się zachować i na spokojnie wykończyć akcję spod kosza. Tego nam wcześniej brakowało i fajnie, że Vlado jest teraz z nami - ocenił Zamojski.
ZOBACZ WIDEO To dlatego Maja Włoszczowska odniosła życiowy sukces na igrzyskach
Powaga? Nie macie zdjęcia Dragicevicia? Ja wiem, że Zamoj się wypowiadał. Ale tytuł jest jednoznaczny.