Mistrzynie Polski złapały oddech. Ważne zwycięstwo odniesione we Wrocławiu

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Wisła Can Pack Kraków jechała na mecz ze Ślęzą po niespodziewanej ligowej porażce z lubelską Pszczółką. Na Dolnym Śląsku rozpoczęła starcie od wyniku... 0:13. Mimo to potrafiła obrócić szalę zwycięstwa i znów zachwyca.

Mistrzynie kraju dość długo przygotowywały się do sezonu w niepełnym składzie. Najpierw przyszły kontuzje paru podstawowych zawodniczek, potem, już podczas trwania rozgrywek, przyjechała Meighan Simmons i zaliczając przyspieszony kurs taktyki musiała spróbować wkomponować się do teamu.

Sama inauguracja ekstraklasy okazała się całkiem pomyślna. Krakowianki pewnie pokonały PGE MKK Siedlce, lecz już w następnej kolejne uległy Pszczółce AZS UMCS Lublin, co stanowiło niejako nauczkę, że należy nad pewnymi elementami mocniej popracować. - Mieliśmy nawet szansę wygrać, ale prawdą jest, że to rywalki bardziej zasłużyły na triumf - mówił wprost trener Jose Ignacio Hernandez. Wtedy zawodziły od pierwszych minut, dopiero w końcówce włączyły wyższy bieg.

Mimo wnikliwego analizowania sytuacji w konfrontacji ze Ślęzą pierwszą kwartę trudno było uznać za udaną. Wrocławianki po zaledwie trzech minutach prowadziły 13:0! Przyjezdne sprawiały wrażenie nieco zaskoczonych i złych, że pozwoliły przeciwniczkom tak łatwo narzucić własny styl. - Zaledwie od paru dni wspólnie trenujemy, bez żadnych przeszkód, więc potrzebujemy trochę czasu. Nie stanowi to żadnego usprawiedliwienia, lecz wkrótce osiągniemy inny pułap. Mamy znakomity potencjał, aczkolwiek, by go ujawnić, trzeba praktyki - podkreśla rozgrywająca, Sandra Ygueravide.

Na szczęście dla małopolskich kibiców oraz samej drużyny, wkrótce zawodniczki pokazały charakter. Systematycznie odrabiały straty, choć ekipa dowodzona przez Sharnee Zoll trzymała się nieźle. Dziewczyny prawdopodobnie powiedziały sobie parę słów brzmiących mobilizująco i w decydującej batalii wyszły na czoło. Później nie zmarnowały otrzymanej szansy.

ZOBACZ WIDEO Pazdan nie jest najlepszy, Ronaldo się poświęcał. Portugalczycy wrócili do meczu z Polską

Kawał pożytecznej pracy wykonały obwodowe, dowodząc znakomitych umiejętności. Jako, że zespół, wedle wcześniejszych słów dopiero zaczyna ukazywać swoje prawdziwe oblicze, łatwo zauważyć kto spośród jego członków może odgrywać znaczącą rolę. Kapitalnie spisała się wszechstronna playmaker, Hind Ben Abdelkader. Belgijka dynamicznie prowadzi grę, imponuje przeglądem pola, atletyką, ale też dobrym rzutem. Zgromadziła 15 punktów i znacznie pomogła wywalczyć pełną pulę. Co prawda dopiero debiutuje w klubie Euroligowym, niemniej radzi sobie bardzo obiecująco, a koleżankom, dzięki błyskotliwym dograniom, o wiele łatwiej znaleźć drogę do kosza.

Zdolności strzeleckie wykazała również wspominana Simmons. Amerykanka jeśli tylko znajdowała kawałek przestrzeni od razu kierowała piłkę w stronę obręczy i trzeba przyznać, że jej trafienia przyczyniły się do sukcesu. Ciekawi natomiast, czy przy okazji następnych bojów utrzyma skuteczność. Szczególnie istotne wydaje się to w kontekście europejskich pucharów.

Tradycyjnie mocnym ogniwem była Ewelina Kobryn. Sprowadzona z powrotem pod Wawel podkoszowa spisała się bez zarzutu, stanowiąc uzupełnienie dla szalejących na dalszych odległościach partnerek. Sporo pozytywnej energii wniosła Magdalena Ziętara. Wziąć udziału w rywalizacji nie mogła zaś Claudia Pop, która nabawiła się lekkiej kontuzji.

Warto pamiętać, że we wcześniejszych występach imponowały choćby Igueravide, Pop, Małgorzata Misiuk czy Ziomara Morrison. Gdy cały kolektyw faktycznie osiągnie pożądaną dyspozycję, sztab szkoleniowy będzie miał ogromne pole manewru przy dostosowywaniu taktyki, a koszykarki mnóstwo sposobów jak przeprowadzać poszczególne akcje, ponieważ praktycznie każda z nich uchodzi za realne zagrożenie dla oponentów.

Wygrana w minionej kolejne pozwoliła utrzymać się pośród czołówki tabeli i, co istotniejsze, uwierzyć Białej Gwieździe we własną siłę. Teraz czeka ją teoretycznie mniej wymagające boje z Basketem Gdynia i Ostrovią Ostrów Wielkopolski. Pierwszy bardzo ciężki sprawdzian przyjdzie za nieco ponad tydzień. Do Krakowa przyjedzie rosyjskie Dynamo Kursk, by rozpocząć zmagania w Eurolidze. Ten mecz zostanie rozegrany w Tauron Arenie przy obecności prawdopodobnie kilkunastu tysięcy kibiców. Złote medalistki BLK z pewnością chcą zaprezentować najlepsze oblicze.

Źródło artykułu: