Satysfakcja w Bydgoszczy po ważnej wygranej. "Wąska rotacja dużym problemem"

Artego Bydgoszcz na inaugurację Basket Ligi Kobiet osiągnęło znakomity wynik. Pomimo dużych problemów zdrowotnych wicemistrzynie Polski zdołały wywieźć triumf z Lublina, gdzie pokonały Pszczółkę AZS UMCS.

Problemy ze ścięgnem Achillesa Martyny Koc i kontuzja DeNeshy Stallworth, która nie mogła wystąpić w Lublinie, nie napawały optymizmem Artego Bydgoszcz przed meczem w Lublinie z tamtejszą Pszczółką AZS UMCS.

Pomimo takich problemów, wicemistrzynie pokazały moc. - Przede wszystkim cieszymy się ze zwycięstwa - komentuje Tomasz Herkt, szkoleniowiec zespołu z miasta nad Brdą. - Przy problemach zdrowotnych mamy ograniczoną rotację, dlatego obawialiśmy się tej konfrontacji. Lublin to przecież bardzo dobra drużyna, szczególnie we własnej hali.

Kluczem do sukcesu okazała się walka na tablicach. - Zwracaliśmy na to uwagę przed meczem. Udało się wygrać ten element 40:38, jednak pozwoliliśmy rywalkom na zbyt dużo zbiórek w ataku - dodaje doświadczony trener.

Bydgoszczanki doskonale rozpoczęły pojedynek w Lublinie. Niesamowicie grała Anne Marie Armstrong, a tempo gry napędzała Maurita Reid. To właśnie pierwsza połowa zadecydowała o końcowym triumfie.

- Rozegraliśmy dwie różne połowy. Pierwsza była bardzo dobra i to w niej zbudowaliśmy przewagę. W drugiej zabrakło trochę sił przy wąskiej rotacji - dodaje. - Przede wszystkim brakowało Stallworth, bo pod koszem mieliśmy tylko Koc i Armstrong. Przy takim zmęczeniu zgubiliśmy naszą płynność w ataku.

W bydgoskim obozie z niecierpliwością oczekiwać będą powrotu do gry Stallworth. Na razie kadrę Artego wzmocniono czeską snajperką Kateriną Zohnovą. Ta z pewnością będzie miała odciążyć nieco Elżbieta Międzik, która na inaugurację spędziła na parkiecie pełne 40 minut. Trzeba jednak przyznać, że były to bardzo efektywnie spędzone minuty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz z dziurawymi rękami. Popełnił koszmarny błąd!

Komentarze (0)