Mateusz Ponitka: Pierwszy mecz finałów był najważniejszy

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Po zakończeniu sezonu obwodowy Stelmetu BC Zielona Góra przyznał, że niezwykle istotne dla końcowego rezultatu rywalizacji finałowej było pierwsze spotkanie, wygrane po dwóch dogrywkach. W czwartek jego drużyna postawiła kropkę nad "i".

Stelmet BC w najszybszy możliwy sposób, bo po czterech meczach, mógł się cieszyć z tytułu najlepszej drużyny Tauron Basket Ligi. Pokonał Rosę, wicelidera tabeli po rundzie zasadniczej. W ostatnim, czwartkowym starciu, zwyciężył 64:53, stawiając kropkę nad "i".

- To nie były tak łatwe mecze, jak mógłby sugerować wynik - zaznaczył po ceremonii wręczenia medali Mateusz Ponitka. Wydaje się, iż niezwykle istotny dla końcowego rezultatu rywalizacji finałowej był pierwszy pojedynek, wygrany przez ekipę z Zielonej Góry 86:80. - To spotkanie było kluczowe dla nas, ponieważ po dłuższej przerwie musieliśmy wejść w swój rytm i odzyskać pewność grania - przyznał koszykarz.

Podopieczni Saso Filipovskiego odprawili bowiem z kwitkiem Energę Czarnych Słupsk w półfinale, triumfując w trzech meczach. Z kolei radomianie potrzebowali czterech konfrontacji do wyeliminowania Anwilu Włocławek. - Myślę, że to się udało, na czym najbardziej nam zależało. Triumfujemy, ale brawa należą się również Rosie za cały sezon, za walkę. Zabrała nam Puchar Polski, więc musieliśmy się zrewanżować w finale - kontynuował 22-latek.

ZOBACZ WIDEO Dawid Konarski: Chłopcy mieli w pamięci Londyn (Źródło TVP)

{"id":"","title":""}

- Pierwszy mecz był najtrudniejszy, ponieważ w przypadku zwycięstwa rywali ta seria pewnie potrwałaby dłużej i inaczej mogłoby się to wszystko potoczyć. Było to ciężkie spotkanie dla obu stron, zakończone po dwóch dogrywkach, co rzadko się zdarza - podkreślił obwodowy.

Ponitka był jedną z kluczowych postaci Stelmetu nie tylko w rywalizacji o złote medale, ale w całym sezonie. Trafiał ważne rzuty, potrafił również świetnie zachować się w obronie. Jeszcze przed czwartym spotkaniem spekulowano, że albo on, albo Dee Bost sięgnie po tytuł MVP finałów.

Reprezentant Polski potrafił docenić klasę rywala. - To jest perspektywiczny klub, który jeszcze niejeden sezon zagra na wysokim poziomie i niejeden raz znajdzie się w finale - skomentował.

Źródło artykułu: