Zawodnicy Sasy Filipovskiego mieli naprawdę przyzwoity początek. Zielonogórzanie szczelnie bronili i zmuszali przyjezdnych do błędów. To działało, choć Stelmet nie zdołał tego w pełni wykorzystać. Zespół z Winnego Grodu sam bowiem miał problemy w ofensywie. Niepokonani goście zdołali wyłączyć z gry Mateusza Ponitkę, a na domiar złego z czasem zdołali odrobić straty.
Nie było jednak tak źle. Mistrzowie Polski co prawda w defensywie nie grali już tak dobrze, ale wciąż prezentowali się przyzwoicie. Udawało im się utrzymać prowadzenie, na co wpływ miał niezły fragment w wykonaniu Przemysława Zamojskiego czy Łukasza Koszarka. Sęk w tym, że Lokomotiw stopniowo się rozkręcał, by swoją siłę pokazać pod koniec pierwszej połowy. Wówczas rosyjska ekipa objęła prowadzenie, a świetnie prezentował Malcolm Delaney.
W ogóle tego dnia Amerykanin był nie do zatrzymania. 26-letni koszykarz grał rewelacyjnie i trafiał z niemal każdej pozycji. Do tego nie mylił się na linii rzutów wolnych. To jednak nie wszystko - zbierał, asystował i choć nie ustrzegł się kilku błędów, to rozegrał znakomite spotkanie. Był po prostu liderem swojej drużyny.
Po wznowieniu gry gospodarze ponownie zaatakowali. Trzeba przyznać, że z dobrym skutkiem, bo cel został osiągnięty. Radość nie trwała jednak długo. Victor Claver i spółka nie odpuszczali i trzymali rękę na pulsie. Do pewnego momentu. Pod koniec trzeciej odsłony gracze Filipovskiego ponownie zbliżyli się do Lokomotiwu, który później znalazł się w poważnych tarapatach.
Zielonogórzanie w ostatniej odsłonie dzielnie walczyli. Mistrzowie Polski grali tak dobrze, że zdołali w końcu wyjść na prowadzenie i postawić pod ścianą niepokonanego przeciwnika. Jeszcze nieco ponad trzy minuty przed końcem drużyna z Winnego Grodu była w lepszym położeniu, ale niestety na finiszu nie zdołała zatrzymać Lokomotiwu, który odniósł już trzecie zwycięstwo w tej edycji Euroligi.
Czego zabrakło do wygranej? Można powiedzieć, że tak jak we wcześniejszych meczach - lepszych koszykarzy. Ale to tylko część prawdy. Po raz kolejny nasz zespół nie zdołał wytrzymać presji w ostatnich minutach. Kolejne dobre spotkanie w tych rozgrywkach rozegrał Vlad-Sorin Moldoveanu, ale kilku graczy zawiodło. Mało widoczny był JR Reynolds, sporo błędów popełnił Koszarek, a skuteczność nie trzymała się też Dee Boosta. Na dodatek nieźle dysponowany Szymon Szewczyk szybko złapał pięć przewinień i był zmuszony opuścić parkiet.
Stelmet BC Zielona Góra - Lokomotiv Kubań Krasnodar 75:83 (15:13, 23:27, 19:19, 18:24)
Stelmet BC: Bost 16, Moldoveanu 16, Ponitka 9, Borovnjak 8, Szewczyk 7, Zamojski 7, Koszarek 6, Djurisić 3, Hrycaniuk 2, Reynolds 1, Gruszecki 0.
Lokomotiw: Delaney 25, Claver 13, Broekhoff 12, Woronow 9, Draper 7, Singleton 6, Zubkow 6, Bykow 5, Zozulin 0.
Miejsce | Drużyna | Zwycięstwa | Porażki | +/- |
---|---|---|---|---|
1. | Lokomotiw Kubań | 3 | 0 | 49 |
2. | FC Barcelona | 2 | 1 | 22 |
3. | Żalgiris Kowno | 2 | 1 | 9 |
4. | Pinar Karsiyaka | 1 | 2 | -5 |
5. | Panathinaikos Ateny | 1 | 2 | -24 |
6. | Stelmet Zielona Góra | 0 | 3 | -18 |