- Jeśli chodzi o moje indywidualne osiągnięcia, to na pewno oczekiwałem więcej. Do pewnego momentu sezonu wszystko układało się bardzo dobrze. Później trener ograniczył rotację i moje minuty zaczęły topnieć, co zaczęło przekładać się na moją grę. Do tego doszła kontuzja, która troszkę wybiła mnie z rytmu - mówi w rozmowie z naszym portalem Marcin Nowakowski, który wystąpił w 24 meczach Polskiego Cukru Toruń w ostatnim sezonie. Gracz nie miał jednak dużej roli u trenera Miliji Bogicevicia, który znacznie bardziej cenił Williama Franklina.
[ad=rectangle]
Zawodnik na parkiecie spędzał niecałe 11 minut. W tym czasie zdobywał 3,5 punktu i miał tylko 1,5 asysty.
- Na pewno lepiej jest dla zawodnika, gdy gra dużą liczbę minut. Wtedy najłatwiej o rozwój. Ja starałem się wykorzystać te jedenaście minut w meczu, jak najlepiej się da. Było mi trudno, ale jako zawodnik często musisz się przystosować do sytuacji, nawet jeśli się z czymś nie zgadzasz. Nie poddałem się i ciężko pracowałem, aby grać jak najwięcej - dodaje Nowakowski.
Zawodnik prowadził rozmowy z Polskim Cukrem, ale już wiadomo, że w tym klubie grać nie będzie. - Rozmowy były prowadzone z klubem z Torunia, ale wszystko stanęło w martwym punkcie - podkreśla.
Nam udało się ustalić, że graczem bardzo poważnie zainteresowani są działacze Wilków Morskich Szczecin, którzy budują skład na nowe rozgrywki. Czy zawodnik przeniesie się do klubu z Pomorza Zachodniego? - Na razie ciężko powiedzieć, gdzie będę grał na 100 procent. Szczecin jest jedną z opcji - zaznacza Nowakowski.