AZS Koszalin łatwo rozprawił się z nieskutecznym Anwilem

Anwil zagrał fatalnie w ataku, w efekcie AZS Koszalin z łatwością rozprawił się z przeciwnikiem. Tym samym zawodnicy Igora Milicicia znowu szybko podnieśli się po porażce.

Ależ pudłowali z dystansu włocławianie. To była przeszkoda dla Anwilu, aby wyraźnie odjechać koszalinianom. O ile jeszcze w pierwszej kwarcie zawodnicy Predraga Krunicia  potrafili zdobywać punkty w strefie podkoszowej i objąć prowadzenie, o tyle w drugiej musieli się już poddać.

"Rottweilery" grały w ofensywie wręcz dramatycznie. W drugiej odsłonie nie trafili żadnego rzutu z gry! To pokazuje w jakiej dyspozycji byli goście. AZS również nie zachwycał swoją dyspozycją, zwłaszcza w pierwszej partii, ale w drugiej prezentował się już lepiej. Przede wszystkim wykorzystał słabość rywala i jeszcze w drugiej odsłonie objął prowadzenie. Zresztą przewaga rosła, bo włocławianie nadal nie potrafili się przełamać.
[ad=rectangle]
Dopiero po wznowieniu gry Anwil zdołał się nieco poprawić. Problemy na dystansie pozostały, rzuty zza łuku nadal szły bardzo topornie, ale mimo to udawało im się momentami zmniejszyć straty. To w niemałym stopniu zasługa Chase'a Simona. Amerykanin generalnie grał słabo, lecz miał przebłyski. Podobnie jak cała drużyna z Kujaw.

Akademicy nadal pozostawali jednak na prowadzeniu i z dobrej pozycji przystąpili do ostatniej odsłony. Podopieczni Igora Milicicia nie pozostawili złudzeń przeciwnikowi i w decydującym fragmencie pokazali, że mają naprawdę wielki potencjał w ofensywie. Tym razem wcale nie trafiali Qyntel Woods i Szymon Szewczyk, którzy wcześniej grali dobrze i aktywnie, lecz Devon Austin i Garrick Sherman. Amerykanie przypieczętowali zwycięstwo koszalinian, którzy - ponownie - szybko podnieśli się po porażce.

O ile porażka włocławian nie jest żadnym zaskoczeniem, to rozmiary - jak i styl - już tak. Włocławianie zagrali beznadziejnie. Popełnili wiele błędów i często pudłowali, w szczególności z dystansu. Tym samym nie mieli żadnych solidnych argumentów, aby sprawić niespodziankę. Najskuteczniejszym graczem przyjezdnych był Deonta Vaughn (14 punktów, 7 asyst), ale i on nie miał powodów do zadowolenia.

AZS Koszalin - Anwil Włocławek 89:64 (17:20, 21:9, 19:20, 32:15)

AZS: Woods 17, Szewczyk 17, Mielczarek 11, Austin 11, Szubarga 9, Swanson 7, Sherman 6, Dąbrowski 5, Stelmach 4, Rybicki 2.

Anwil: Vaughn 14, Simon 10, Eitutavicius 9, Hajrić 8, Crosariol 7, Witliński 7, Wysocki 5, Krajniewski 2, Surmacz 2, Jankowski 0.

Komentarze (13)
avatar
Rouster
11.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gratulacje dla Koszalinian w tym momencie Anwil potrzebuje stabilizacji i przynajmniej jednego wzmocnienia na obwodzie i jednego pod koszem bo wygrywać potrafimy a nawet postawić sie duzo silni Czytaj całość
airball
10.01.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
avatar
mzkstars
10.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
dla mnie MVP Austin 
Gabriel G
10.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Od sasa do lasa. To jest problem Anwilu. Skuteczność z Kutnem prawie rewelacja a za tydzień dno. 
avatar
azskoszaliin
10.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czy nie martwi Was słaba dyspozycja Krzycha Szubargi? Pierwotnie miał być 1szym rozgrywającym, już to widzę jakby w AZS-ie nie było Dantego. Oj byłaby katastrofa .. Szkoda jest mi tylko Pacochy Czytaj całość