Polski Cukier Toruń prowadził przez większą cześć meczu z King Wilkami Morskimi Szczecin. Jednak fatalna końcówka w wykonaniu Twardych Pierników spowodowała, że torunianie odnieśli kolejną porażkę w TBL. - Prowadziliśmy prawie cały czas, ale przegraliśmy przez jeden brak zastawienia i jedną oddaną piłkę w samej końcówce meczu. Nie mamy doświadczenia w takich spotkaniach. Trzeba teraz pracować, aby w przyszłości było lepiej. Nie graliśmy dobrze w obronie, nadrabialiśmy za to w ataku. W końcówce Wilki Morskie zaczęły zbierać piłki na naszej tablicy i to tez miało wpływ na wynik - powiedział o tym meczu trener Milija Bogicević.
[ad=rectangle]
W decydującej o losach zwycięstwa akcji naprzeciwko obwodowego drużyny ze Szczecina był Marcin Nowakowski, który stał o krok od rywala, oczekując jego wejścia pod kosz. Czy to była dobra decyzja? - Mike Rosario może trafić z każdej pozycji. Doświadczony zawodnik powinien na obwodzie bać się rzutu, natomiast w momencie penetracji rywala liczyć na pomoc kolegi z zespołu. Pod koszem czekał z pomocą Denison. W takich chwilach brakuje doświadczenia.
Gdy Mike Rosario wyprowadził drużynę ze Szczecina na prowadzenie, do końca meczu pozostało 8 sekund. Szkoleniowiec Twardych Pierników nie miał już możliwości porozmawiania ze swoimi zawodnikami. Czy to zadecydowało o niepowodzeniu ostatniej akcji? - Wydaje mi się, że w samej końcówce zabrakło psychiki. W takich sytuacjach powinien być w drużynie człowiek, który sam kończy mecz, reszta pomoże mu tylko zasłonami. Nie potrzeba nawet przerwy na żądanie. Inni koszykarze powinni dostarczyć piłkę liderowi, ten trafi albo podwajany poda wolnemu koledze. Nie mamy takiego gracza i w tym cały problem - wyjaśnił szkoleniowiec Twardych Pierników.
Zespół z Torunia ma spory problem z walką pod tablicami. Sean Denison coraz częściej gra praktycznie na obwodzie, podobnie było z zawieszonym przez klub Mateuszem Jarmakowiczem. Ciężar walki pod koszami spadł praktycznie tylko i wyłącznie na Krzysztofa Sulimę. - [i]Ewidentnie mamy problem z walką pod koszem. Zakontraktowaliśmy Marcina Srokę, bo szukaliśmy doświadczonego Polaka, który coś w lidze osiągnął. To był jedyny, rozsądny wybór. Szukamy nowego rozgrywającego, ale najpierw musieliśmy stworzyć na niego miejsce w budżecie. Dlatego w momencie, gdy Jamar Diggs mógł odejść zdecydowaliśmy się na rozwiązanie umowy. Przez brak tego zawodnika mieliśmy spore problemy z rotacją w ostatnim meczu. Marcin Nowakowski nie może grać czterdzieści minut. Pracujemy nad tym transferem, mamy kilka opcji. Wszystko powinno być wiadome w tym tygodniu.
[/i]
W ostatnim spotkaniu Milija Bogicević nie zdecydował się na grę LaMarshalla Corbetta w roli rozgrywającego przez dłuższy czas. - LaMarshall Corbett nie nadaje się do rozgrywania. Ten zawodnik nie może zorganizować samego siebie na boisku, z całym zespołem kompletnie sobie nie poradzi. To typowy strzelec biegający po zasłonach i rzucający. Czym mniej przed nim zadań tym lepiej gra - wytłumaczył serbski trener.
Marcin Sroka to zawodnik słynący z mocnego charakteru. Czy nie wpłynie to negatywnie na drużynę i nie pogorszy atmosfery? - Jaka atmosfera jest teraz, gdy mamy bilans 3-7? Reakcja może być tylko pozytywna. Gorzej nie będzie. Marcin Sroka może dać pewną pozytywną energię i wnieść waleczność do drużyny. Szkoda, że nie było tego zawodnika podczas meczu z King Wilki Morskie Szczecin. Może z nim w składzie byłoby inaczej? - zastanawiał się Milija Bogicević.
Tylko MKS Dąbrowa Górnicza ma w tym momencie bilans gorszy niż Polski Cukier Toruń. Z pewnością nie jest to wynik o którym marzyli kibice i działacze Twardych Pierników. - Życie musi iść dalej. Ciężko pracujemy nad tym, aby wyjść z kłopotów. Musimy przyzwyczaić się do różnych sytuacji meczowej, gdy nas coś zaskoczy. Nie może nagle blokować się cały zespół. Po poprawie tych przestojów zaczniemy wygrywać. Po spotkaniu z King Wilki Morskie Szczecin mam kilka wniosków i w następnych spotkaniach będzie lepiej - zakończył opiekun Polskiego Cukru Toruń.