Rywalizacja toczy się bowiem do trzech zwycięstw. Jeżeli zdołałyby wygrać oba pojedynki wówczas będą bardzo blisko wywalczenia upragnionego trofeum. Jednak polkowiczanki zdają sobie z tego sprawę i dołożą starań, aby podobny scenariusz nie zaistniał.
Analizując sezon początkowo dysproporcja pomiędzy zespołami była większa. Poziom wyrównał się z biegiem czasu. Notabene na zakończenie drugiego etapu ekstraklasy Pomarańczowe przegrały pod Wawelem dopiero w ostatniej sekundzie chociaż długo prowadziły. To sprawia, że traktowanie Białej Gwiazdy jako murowanego faworyta uchodziłoby za nadużycie.
W klubie zaś podkreślają jasno, iż przeszłość należy oddzielić grubą kreską. - Tutaj zmagania startują od zera. Wcześniejsze osiągnięcia się nie liczą. Jesteśmy przygotowane, więc spróbujemy sprostać wyzwaniu - mówi Allie Quigley.
Wiślaczki akurat więcej odpoczywały przed decydującą rozgrywką. We wcześniejszej fazie pokonały Energę Toruń 3:0, podczas gdy CCC potrzebowało aż pięciu starć by rozprawić się z Artego Bydgoszcz. A przy maksymalnych obciążeniach dyspozycja fizyczna ma ogromne znaczenie.
Trudno oczekiwać jakichkolwiek elementów zaskoczenia. Teamy znają się doskonale i wiedzą o swoich atutach. U krakowianek ciężar odpowiedzialności spoczywa na podkoszowych. Aktualne mistrzynie zaś częściej rzucają za trzy. Przypuszczalnie zatem spróbują nawzajem ograniczyć główne bronie, szczególnie, że równocześnie sporą wagę przykładają do defensywy.
-Wierzę, że całość pójdzie po naszej myśli. Nie chciałabym wskazywać wyniku, aczkolwiek znam wartość mojego kolektywu i wierzę w sukces - uważa Zane Tamane.
Początek środowego i czwartkowego meczu o godzinie 18. Transmisja na kanale Sportklub.