Nemanja Jaramaz to jeden z tych zawodników, których PGE Turów Zgorzelec zatrudnił kosztem innych zespołów Tauron Basket Ligi. Trener Miodrag Rajković uznał, że zaledwie 22-letni Serb będzie jednym z kluczowych koszykarzy jego zespołu i jak na razie może być zadowolony z gry swojego rodaka. Podobnie jak sam zainteresowany.
- Myślę, że nie mam powodów do narzekania. Jako zespół prezentujemy coraz bardziej stabilną formę, gramy coraz lepiej i jesteśmy w czołówce ligi. Dodatkowo, ja w każdym spotkaniu gram regularnie ponad 20 minut, więc mogę być usatysfakcjonowany - mówi Jaramaz.
Serb cieszy się bardzo dużym zaufaniem trenera Rajkovicia. Widać to było chociażby w dwóch meczach ligowych rozstrzygniętych w samej końcówce: z Anwilem (79:81) i Energą Czarnymi (85:81). W obu Jaramaz przebywał na parkiecie w momencie, gdy ważyły się losy tych spotkań, a w tym drugim trafił nawet bardzo ważną trójkę, która dała pięć oczek przewagi zgorzelczanom na minutę przed końcem (83:78).
- To nie jest tak, że mam zielone światło od szkoleniowca na jakieś szalone rzuty. To wszystko wynika z zaufania i bardzo cieszę się, że na nie zapracowałem. Trener czuł, że jestem w formie i że może powierzyć mi rzucanie w trudnych momentach. Opcji zawsze jest kilka, wtedy, z Czarnymi, akurat wybrałem rzut za trzy i się opłaciło - mówi 22-latek.
Przed zgorzelczanami rywalizacja z Rosą Radom. Ekipa Wojciecha Kamińskiego była do niedawna rewelacją sezonu, ale w ostatnich czterech kolejkach przegrała trzykrotnie. - Pamiętam ich z okresu przygotowawczego. To bardzo groźny zespół, ma świetnych strzelców, a że gramy z nimi na wyjeździe to musimy uważać podwójnie. Na pewno nie możemy popełnić takich błędów jak ze Słupskiem, gdy mieliśmy już kilkanaście punktów przewagi, a mimo to ją roztrwoniliśmy. Tu musi być pełna koncentracja od pierwszej do ostatniej minuty - kończy Jaramaz.
[/b]