W przerwie trener do nas dotarł - rozmowa z J.T. Tillerem, koszykarzem Jeziora Tarnobrzeg

Jezioro Tarnobrzeg przełamało wyjazdową serię porażek. Walnie przyczynił się do tego J.T. Tiller. Amerykanin zdobył 15 punktów, zaliczył 6 zbiórek a także zanotował 6 asyst.

Bartosz Półrolniczak: Twoja świetna postawa znacznie przyczyniła się do wygranej ze Startem. Twój występ był chyba odpowiedzią na słowa trenera, który powiedział, że stać cie na lepszą grę.
J.T. Tiller

: Tak, zagrałem dobry mecz. Myślę, że może i najlepszy w obecnym sezonie. Ale nie jest to dla mnie najważniejsze, drużyna ma dwa punkty i możemy myśleć o kolejnych meczach. Chciałbym tak już grać do końca sezonu.

Jak generalnie oceniasz swoją postawę w porównaniu do zeszłego sezonu?
-

To trochę inna sytuacja, wtedy byłem od pierwszego meczu. Teraz dołączyłem w trakcie. Czuję się coraz lepiej. Wiem, że będzie coraz lepiej i pełnię formy pokażę w najważniejszym dla nas fragmencie sezonu. Stać mnie na lepszą grę niż rok temu, postaram się to każdemu w tych nadchodzących meczach udowodnić.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Do przerwy w Gdyni wasza gra wyglądała słabo. Trener w przerwie powiedział coś szczególnego, że w drugiej połowie zagraliście zupełnie inaczej?
-

Było dużo wzajemnej mobilizacji. Powiedział nam, że mamy być ciągle razem i nie poddawać się, bo wreszcie nasza gra zaskoczy. To bardzo ważne, nawet jak żadne elementy nie układają się dobrze, to nie wolno spuścić głowy i się poddawać. Z przebiegu meczu można powiedzieć, że to podwójnie ważna wygrana.

Do przerwy to Start tak dobrze bronił czy wy byliście tacy zagubieni w ataku?
-

Połączyłbym te dwa stwierdzenia. Bronili dobrze, często zmieniali obronę i walczyło się ciężko. My natomiast te rzuty, które normalnie trafiamy psuliśmy. Z każda akcją się to pogłębiało i wyglądało to jak wyglądało. W takich momentach najważniejszy jest spokój.

Z wielu względów był to dla was szczególnie ciężki mecz.
-

Tak, wiedzieliśmy, że musimy wygrać. Nie ważne jak. Dlatego moim zdaniem najcięższe w tym meczu było to, by w tych gorszych momentach się nie poddać. Byliśmy drużyną przez 40 minut i mimo wielu problemów i momentami słabej gry wygraliśmy ten mecz.

Amerykanin był jednym z ojców wygranej ze Startem Gdynia
Amerykanin był jednym z ojców wygranej ze Startem Gdynia

Dawno nie wygraliście na wyjeździe, ten mecz daje więc coś więcej niż dwa punkty do ligowej tabeli?
-

Zdecydowanie. Mamy teraz większą wiarę w to, że poza Tarnobrzegiem też można wygrywać. Nasza cierpliwość, zaufanie i wiara we własną grę wzrośnie. Wszystko zaczyna się od podejścia. Zawsze jest lepiej grać przed swoimi kibicami, ale cieszy to, że przed najważniejszą częścią sezonu przełamaliśmy się na wyjeździe. Potrzebujemy więcej takich meczów.

Po przerwie długo nie mogliście przełamać Startu. Dopiero po trzech kolejnych trójkach Jakuba Dłoniaka objęliście prowadzenie. To był wasz moment w tym meczu?
-

Myślę, że tak. To były jego wielkie zagrania i na pewno bardzo nam pomogły. Trzeba jednak pamiętać, że na wygrany mecz składają się setki zagrań, które na koniec mogą zagwarantować sukces.

Ten etap rozgrywek kończycie meczem u siebie z Treflem Sopot. By wygrać z takim rywalem trzeba chyba poprawić pewne elementy.
-

Nie da się ukryć, że to dobry zespół. Na pewno postaramy się wygrać, jak wiadomo u siebie możemy wygrać z każdym. Trzeba od początku walczyć twardo i bardzo agresywnie, bo potem szkoda tracić siły na odrabianie strat. Nie wolno przespać pewnych fragmentów. Trzeba ponad wszystko zagrać też z głową. Liczę, że zagramy lepiej na zbiórce i w obronie.

W Sopocie bardzo długo prowadziliście, ale pod koniec to jednak faworyt okazał się lepszy.
-

Tak, niestety czegoś brakło. Teraz my jesteśmy u siebie, mamy dodatkowe doświadczenie i już wiemy więcej. Będziemy bardzo dobrze przygotowani.

Spodziewaliście się, że na meczu ze Startem zobaczycie swoich kibiców?

- Była to dla nas świetna sprawa. Bardzo nam pomogli i ta wygrana to także ich dzieło. Liczymy, że z Treflem kibice również będą naszą siłą.

W lutym graliście mało. Teraz przed wami dużo grania, która sytuacja jest dla drużyny lepsza?
-

Myślę, że każdy zawodnik woli grać niż trenować. Takie momenty też oczywiście są potrzebne, ale podczas gry można się więcej nauczyć. Poza tym gdy przegrasz nie masz czasu myśleć o porażce, bo za dwa dni znów mecz i trzeba myśleć o rywalu. Mamy wystarczająco dużo energii i wiary by nasz zespół grał tak często. Mam nadzieję, że ten drugi etap będzie dla nas udany i osiągniemy coś naprawdę wartościowego.

Komentarze (0)