Rosa wytrzymała próbę nerwów - relacja z meczu Rosa Radom - MKS Dąbrowa Górnicza

Rosa cieszy się z awansu do finału fazy play-off pierwszej ligi. Po bardzo wyrównanej, zaciętej i trzymającej w napięciu do ostatniego spotkania rywalizacji podopieczni Mariusza Karola wyeliminowali MKS Dąbrowa Górnicza. Środowy, decydujący piąty mecz zakończył się triumfem radomian 94:87.

Pierwsze punkty środowego starcia zdobył, jak się później okazało, najskuteczniejszy w szeregach gospodarzy, Artur Donigiewicz. Gdy jego koledzy dołożyli kolejne 4 "oczka", a mocno zdeprymowanym rywalom trudno było przedrzeć się przez obronę Rosy, było wiadomo, kto będzie kontrolował przebieg wydarzeń w początkowych fragmentach.

Co prawda Krzysztof Morawiec zmniejszył stratę, rzucając "trójkę" (11:8), lecz po chwili sfaulował Donigiewicza przy próbie z dystansu. Ten wykorzystał wszystkie osobiste i prowadzenie radomian wzrosło do dziesięciu punktów (21:11). Gospodarze trafiali jak natchnieni, natomiast przyjezdnym nie pomogły: ani czas brany przez Wojciecha Wieczorka, ani zmiany. Szkoleniowiec MKS-u zdecydował się nawet na wprowadzenie na parkiet Pawła Zmarlaka, który pauzował w czwartym starciu z powodu kontuzji łokcia.

Pod obiema tablicami dzielił i rządził Hubert Radke. Niemniej jednak, po jednej ze strat radomian goście odpowiedzieli celną próbą zza linii 6,75 m w wykonaniu Piotra Zielińskiego. Przewaga Rosy stopniała wtedy do zaledwie czterech "oczek" (35:31). Grzegorz Grochowski powtórzył wyczyn kolegi, ale po długiej chwili bez kosza tym samym odpowiedział Radke i jego ekipa prowadziła 50:37.

Gdy po zmianie stron Emil Podkowiński zdobył 5 punktów z rzędu, przy braku odpowiedzi ze strony dąbrowian, wydawało się, że do ostatniej syreny mecz potoczy się pod dyktando radomian. Goście nie zamierzali jednak złożyć broni. Gospodarze trafiali, ale tylko z linii rzutów wolnych.

Akcje wyprowadzane przez Piotra Kardasia przyniosły w końcu skutek. Najpierw Podkowiński, po chwili Donigiewicz, a wreszcie Radke powiększyli przewagę drużyny do prawie dwudziestu "oczek" (67:48). W ostatnich piętnastu minutach gospodarze musieli sobie jednak radzić bez Kardasia, gdyż w połowie tej kwarty kapitan Rosy opuścił parkiet z powodu pięciu przewinień. Tak jak i pierwszą część, również i trzecią rzutem zza linii 6,75 m zakończył Grochowski.

Tą decyzją młodziutki rozgrywający dał kolegom sygnał do ataku. Tuż po przerwie skopiował ten wyczyn i MKS tracił do Rosy zaledwie 10 punktów. Osobiste Łukasza Grzegorzewskiego tę różnicę jeszcze pomniejszyły, by 3 następne "trójki" Łukasza Szczypki, Grochowskiego i Michała Wołoszyna doprowadziły do stanu 72:77.

Ostatnie minuty przyniosły mnóstwo emocji oraz dramaturgii zebranej w dużej liczbie i głośno dopingującej publiczności. Na niespełna 180 sekund przed końcem meczu Wołoszyn uciszył radomskich fanów celną próbą z dystansu. Gdy dobrze grający Michał Nikiel sfaulował "Bladego" przy próbie zza linii 6,75 m, zaliczając tym samym piąte swoje przewinienie w środowym pojedynku, musiał opuścić boisko.

Wołoszyn wykorzystał tylko dwa z trzech wolnych. To okazało się kluczowe, bowiem przy stanie 84:82 dąbrowianie musieli nieprzepisowo zatrzymywać rywali. W decydującej minucie gościom zabrakło skuteczności z gry, z kolei Donigiewicz i Radke trafili niemal wszystkie z wielu osobistych, wytrzymując próbę nerwów. Na 11 sekund przed końcową syreną było 94:87 i wszyscy już wiedzieli, kto zmierzy się w finale ze Startem Gdynia.

94:87 (29:23, 21:17, 21:18, 23:29)
 
Rosa: Donigiewicz 31, Radke 23, Podkowiński 14, Nikiel 10, Kardaś 7, Zalewski 6, Maj 3, Cetnar 0, Pisarczyk 0

MKS: Grochowski 25, Grzegorzewski 14, Szczypka 13, Wołoszyn 10, Zieliński 10, Morawiec 7, Zmarlak 6, Kulikowski 2, Wójcik 0.

Stan rywalizacji: 3:2 dla Rosy.
Awans: Rosa

Źródło artykułu: