Na 30. sekund przed końcem spotkania na tablicy świetlnej widniał wynik 85:83. Piłkę posiadali zielonogórzanie, którzy jednak nie zdołali przeprowadzić ofensywy, która dałaby im punkty. Tym sposobem Turów miał osiem sekund na rozegranie decydującej akcji, ale będący w kontrze Giedrius Gustas potknął się o własne nogi. Zgorzelczanie stracili piłkę, ale z tą decyzją nie mógł się pogodzić trener Jacek Winnicki, którego nerwy kosztowały jego zespół faul techniczny. Dla Zastalu taka sytuacja była niczym prezent.
W tej emocjonalnej wojnie uczestniczył również obrońca zielonogórskiego teamu, Kamil Chanas. - Nerwy były do samego końca. Turów popełnił parę błędów w końcówce, i musieliśmy to wykorzystać. Jednak już w drugiej połowie, to my przejęliśmy kontrolę nad meczem, i myślę, że zasłużenie wygraliśmy. Każdy mecz toczy się inaczej. Zawsze trzeba być przygotowanym na wszystko, i być skoncentrowanym do ostatniej sekundy. Trener zawsze nam mówi, że mamy grać na maksa. To jest takie proste powiedzenie, ale działa bardzo mobilizująco i jest skuteczne - powiedział zdobywca pięciu "oczek".
Zastal przeciwstawił się Turowowi mimo faktu, że trener Mihajlo Uvalin skorzystał z zaledwie dziewięciu swoich zawodników, przy dwunastu desygnowanym na plac boju graczom z Dolnego Śląska. - Turów zawsze grał twardo. Ma on w swoje kadrze dwuanstu zawodników, których częste rotacje mogą przeciwnikowi wyrządzić sporo krzywd - kontynuuje.
Zdaniem Chanasa, duży wpływ na sukcesy Zastalu może mieć dobra atmosfera w drużynie. - W zespole jest chemia, fizyka, biologia, geografia i matematyka. W drużynie jest wszystko tak, jak powinno być. Cieszę, się z tego, że jestem w grupie ludzi, która razem bardzo dobrze się czuje i chce wygrać każdy kolejny mecz - kończy.