Pewna Polonia - relacja z meczu MKS Polonia Przemyśl - AZS Radex Szczecin

W sobotni wieczór w Przemyślu wyrównana rywalizacja trwała zaledwie kilka minut. Potem niezwykle zmotywowani do odniesienia zwycięstwa gospodarze przejęli inicjatywę, której nie oddali już do samego końca. Zwycięstwo Polonii nad zachodniopomorskim zespołem zapewnił Michał Musijowski, zdobywca 23 punktów.

W tym artykule dowiesz się o:

Dla Polonii mecz z AZS-em Szczecin był przede wszystkim okazją do rehabilitacji za ostatnią porażkę w Toruniu, która delikatnie mówiąc chluby klubowi z Podkarpacia nie przyniosła. Zresztą sami zawodnicy jeszcze przed pojedynkiem zapowiadali, że zrobią wszystko by zdobyć komplet punktów. Tyle, że w pierwszych fragmentach spotkania ich słowa nie znajdywały pokrycia w poczynaniach na parkiecie. Polonia, podobnie zresztą jak szczecinianie grała dość chaotycznie, przez co trudno było jej zdobyć choćby kilka punktów pod rząd. Gdy po 2 minutach gry kontuzji kostki nabawił się jeszcze podstawowy rozgrywający beniaminka 1 ligi, Paweł Pydych można było sądzić, że przemyślanie tego wieczoru nie będą mieć łatwego zadania. Jednak wtedy w ich szeregach nastąpiło przełamanie. Najpierw, bowiem akcją 2 + 1 popisał się nominalnie drugi playmaker Michał Musijowski, a chwilę później próbkę swoich umiejętności dał Hubert Mazur, dzięki czemu na 4 minuty przed końcem kwarty wynik brzmiał 14:12. Jednakże, gracze AZS-u nie zamierzali się załamywać takim biegiem wydarzeń i cały czas stąpali po piętach gospodarzom. W ich szeregach szczególnie aktywny był Marcin Zarzeczny, który punktował zarówno z dystansu, jak i bliższych odległości. Ale jak się później okazało, starania 24 letniego koszykarza na niewiele się zdały. Wszak końcówka należała już tylko do "Przemyskiej Barcelony", która dowodzona przez świetnie czującego się w strefie podkoszowej Artura Mikołajko oraz wspomnianego już Musijowskiego zdecydowanie przyspieszyła tempo i wyszła na najwyższe jak dotąd prowadzenie 24:15.

Odważna postawa tego duetu na tyle zmobilizowała pozostałych zawodników Polonii, że od początku drugiej kwarty to oni dyktowali warunki gry. Zresztą podopieczni Macieja Milana przeważali niemal w każdym elemencie i z biegiem czasu stawali się coraz bardziej pewni siebie. Szczecinianie, natomiast mieli okazję do tego, by przynajmniej zmniejszyć dystans do prowadzącego teamu, ale podobnie jak w początkowych fragmentach meczu, nie trafiali nawet z najdogodniejszych pozycji. Wyrwać swoją drużynę z marazmu próbował, co prawda Maciej Raczyński, ale był osamotniony w swoich dążeniach.

Takich zmartwień nie miała Polonia, która widząc niemoc przeciwnika postanowiła bezlitośnie to wykorzystać i 5 minut przed końcem pierwszej połowy prowadziła już 37:24. Wśród najskuteczniejszych w podkarpackiej ekipie nadal był Mikołajko. Były gracz Znicza Jarosław nadspodziewanie łatwo radził sobie z wyższymi od siebie zawodnikami i kilka razy z rzędu wykańczał akcje całego zespołu. Przykład z niego postanowił wziąć również Tomasz Przewrocki, który okazywał się bardzo pożyteczny przy kontratakach. Po tych wydarzeniach kibicom zgromadzonym w hali przy ulicy Mickiewicza zdawało się, że niebawem przewaga ich pupili sięgnie dwudziestu punktów, ale w tym trudnym momencie dla "Akademików" ciężar gry wziął na siebie Łukasz Pacocha. Doświadczony rozgrywający właściwie w pojedynkę rozrywał szeregi obronne miejscowych, co pozwoliło AZS-owi zmniejszyć straty do 8 "oczek". Sytuacja zrobiła się o tyle nerwowa, że kilkadziesiąt sekund później trzy punkty dołożył Zarzeczny, lecz na szczęście dla miejscowych, nad wszystkim czuwał Hubert Mazur, który nie tylko zażegnał niebezpieczeństwo, ale też wyśrubował wynik, który po dwóch kwartach brzmiał 47:35.

Po zmianie stron, choć tempo gry trochę opadło, Polonia cały czas kontrolowała boiskowe wydarzenia, utrzymując tym samym bezpieczną przewagę nad rywalem. Jej dominacja pewnie byłaby większa, ale chcący dorównać swoim kolegom pod względem zdobyczy punktowej Marek Miszczuk, wielokrotnie podejmował nieprzemyślane decyzje rzutowe, co najczęściej kończyło się stratą piłki. Jednakże przyjezdni z tych prezentów wciąż nie potrafili skorzystać, dzięki czemu w połowie "ćwiartki" beniaminek zaplecza ekstraklasy wygrywał 54:46. Nastroje wśród gospodarzy jeszcze bardziej poprawiły się dosłownie minutę później, kiedy to kolejne trzy punkty na swoim koncie zapisał Musijowski i mogło się wydawać, że tego wieczoru przemyślanom już nikt nie jest w stanie zagrozić. Co ciekawe, ten sam gracz powtórzył swój wyczyn tuż przed końcem kwarty i przed decydującą batalią to jego team prowadził 60:50.

W czwartej kwarcie zgodnie z przypuszczeniami nie wydarzyło się nic, co mogło by odmienić losy rywalizacji. Ekipa dowodzona przez Macieja Milana ambitnie dążyła do założonego celu i AZS w żaden sposób nie mógł jej powstrzymać. Momentami, co prawda dystans dzielący obie strony w pewnym stopniu malał, ale nie zmieniło to faktu, że na czele i tak była Polonia, która dzięki determinacji, a także o wiele lepszej w porównaniu do poprzednich meczów ze swoim udziałem skuteczności zwyciężyła 76:67, zdobywając tym samym cenne dwa punkty w ligowej rywalizacji.

MKS Polonia Przemyśl - AZS Radex Szczecin 76:67 (24:15, 23:20, 13:15, 16:17)

MKS Polonia: Musijowski 23, Mikołajko 19, Mazur 16, Miszczuk 10, Przewrocki 4, Bal 2, Machowski 2

AZS: Nitsche 13, Zarzeczny 12, Pytyś 11, Dudek 10, Pacocha 8, Raczyński 7, Bąk 3, Majcherek 3

Źródło artykułu: