Chciałem wrócić do Polski - rozmowa z Gintarasem Kadziulisem, zawodnikiem Trefla Sopot

Trefl Sopot będzie dla Gintarasa Kadziulisa czwartym klubem w PLK. Litewski rzucający, który najbardziej kojarzony jest z prawie trzyletniego pobytu w Anwilu, mówi portalowi SportoweFakty.pl, że bardzo chciał wrócić do Polski.

Jacek Seklecki: Trefl Sopot to już pana czwarty klub w naszej lidze. Chyba zadomowił się już pan w Polsce?

Gintaras Kadziulis: Zdecydowanie tak. Grałem już w Anwilu Włocławek, Kagerze Gdynia, Stali Ostrów Wielkopolski i teraz bronię barw Trefla Sopot. Zawsze podobało mi się w Polsce, dlatego cieszę się, że znów będę mógł występować w waszej lidze.

Rozegraliście już kilka sparingów. Jak pan oceni swój zespół?

- Bardzo dobrze. Trzeba pamiętać o tym, że Trefl Sopot to nowa zbieranina ludzi, którzy przyjechali z różnych klubów i dopiero się docierają, więc trochę czasu zajmie nam pełne zrozumienie się na boisku. Ponadto jest to nowy klub, który powstał kilka miesięcy temu, więc z wszelkimi ocenami poczekajmy.

Organizacyjnie nie odstaje od poprzednich, w których pan grał?

- Zdecydowanie nie. Na razie wszystko jest tak, jak powinno być, my zawodnicy na nic nie możemy narzekać, więc nie ma o czym mówić. Trefl jest ekstraklasowym klubem i tak też jest od strony organizacyjnej. Mam nadzieję, że w sezonie udowodnimy, że jest tak również pod względem sportowym.

Nie zdziwił pana fakt, że otrzymując propozycję od Trefla Sopot, wcale nie chodziło o Prokom?

- Nie zdziwił mnie ten fakt, bowiem wiedziałem już o tym od dawna. To nie stało się jednego dnia, już wcześniej krążyły pogłoski o rozmowach włodarzy Asseco Prokomu z władzami Gdyni. Poza tym na bieżąco śledzę w Internecie to, co dzieje się w Polskiej Lidze Koszykówki, dlatego żadne newsy sportowe, ani organizacyjne nie mogły mi umknąć (śmiech).

Co skłoniło pana do powrotu do Polski?

- Bardzo lubię wasz kraj. Jak już wspomniałem, spędziłem tu kilka lat, grając dla trzech różnych klubów i po prostu bardzo chciałem wrócić do Polski. Przed sezonem miałem do wyboru inny kraj, w którym koszykówka stoi na dobrym poziomie, oraz Polskę. Bez wahania zdecydowałem się na powrót nad Wisłę.

Co to był za kraj?

- (śmiech) To już jest przeszłość, zdecydowałem się grać w polskiej lidze w Treflu Sopot, dlatego będę rozmawiał tylko o przyszłości. To jaki to był kraj, w tej chwili jest nieważne i zostawię to dla siebie.

Przez ostatnie trzy dni występował pan w Hali Mistrzów. Wcześniej przez trzy lata grał pan dla Anwilu, a później dla innych polskich klubów. Kosze we Włocławku są panu zatem bardzo dobrze znane.

- Zdecydowanie tak. Chociaż we Włocławku byłem przez niecałe trzy sezony, bowiem w tym ostatnim spędziłem tu zaledwie pół rozgrywek, to zawsze grało mi się tutaj bardzo dobrze. Później przyjeżdżałem rzadziej, ale lubię grać w Hali Mistrzów.

Jak więc wspomina pan pobyt w Anwilu?

- Bardzo dobrze, ponieważ Anwil to dobry klub. Mieliśmy bardzo fajny zespół, w którym każdy był dla siebie pomocny. Prawdę mówiąc, lata spędzone w Anwilu były chyba najlepsze w mojej karierze i do końca życia będę wspominał je z uśmiechem na ustach.

Co po meczach sparingowych należy jeszcze poprawić w waszym zespole?

- Do tej pory rozegraliśmy już dziewięć sparingów, więc jakiś obraz do rozważań jest. Trzeba także przyznać, że nie dysponowaliśmy pełnym składem, ponieważ koszykarze na pozycje jeden i pięć przyjechali do nas dopiero w tygodniu poprzedzającym turniej Kasztelan Basketball Cup. Muszę przyznać, że zwłaszcza przyjazd środkowego dużo zmienił w naszej grze. Teraz czujemy się pewniej pod koszem i każdy następny mecz będzie nas wzmacniał.

Mowa oczywiście o Sauliusie Kuzminskasie. Pan grał z tym zawodnikiem w poprzednim sezonie w BC Siauliai, więc ma o nim większą wiedzę, niż kibice w Polsce.

- W lidze litewskiej Saulius spisywał się bardzo poprawnie, a swoimi statystykami imponował szczególnie w rozgrywkach EuroChallenge. Czy będzie znaczącą postacią w PLK? Zobaczymy. To zawsze zależy od wielu czynników: jak będą współpracować z nim inni koszykarze, jaką rolę przewidzi dla niego szkoleniowiec, czy będzie ustawiał zagrywki na tego gracza.

W turnieju Kasztelan Basketball Cup pokonaliście Anwil i ulegliście PGE Turowowi oraz PBG Basketowi.

- Ogólnie nie było źle. Szkoda meczu przeciwko PBG Basketowi, który był niejako o drugie miejsce w turnieju, a my zagraliśmy w nim słabiej, niż do tej pory. Zdecydowanie mogliśmy powalczyć o lepszy wynik. Pokonaliśmy Anwil, jednak trzeba przyznać, że włocławianie nie są jeszcze w optymalnej dyspozycji. Do pełni formy brakuje im na razie bardzo dużo, ale w lidze powinni być mocni.

Autorzy zdjęcia na stronie głównej: 3CT-PhotoTeam.pl

Komentarze (0)