Wytrącili rywalom atuty z ręki. "Drahovsky został wykluczony ze wszystkiego"

WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Michał Kałuża podczas meczu reprezentacji Polski z Brazylią
WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Michał Kałuża podczas meczu reprezentacji Polski z Brazylią

W swoim drugim meczu kwalifikacji do Euro 2026 futsaliści polskiej reprezentacji pokonali Słowację 6:1. Jednym z bohaterów spotkania był Michał Kałuża. Bramkarz kilkukrotnie ratował swoich kolegów w opałach.

W tym artykule dowiesz się o:

Polska odniosła pewne zwycięstwo, które nawet przez chwilę nie było zagrożone. Sukces ten ma być podyktowany spełnieniem założeń taktycznych, w szczególności tych dotyczących Tomasa Drahovskiego.

- Byliśmy przygotowani. Drahovsky to jest główna postać tej reprezentacji. Analizy prowadziliśmy już od dłuższego czasu i wiedzieliśmy, że jeżeli go wykluczymy przy stałych fragmentach czy w normalnej grze, to reprezentacja Słowacji traci swoje atuty. Gratulacje dla chłopaków, bo świetnie się przygotowali do tego meczu. Drahovsky został wykluczony ze wszystkiego - mówił po spotkaniu Michał Kałuża.

6:1 to druga wysoka wygrana Biało-czerwonych. Wcześniej pokonali 4:1 Turcję. - Wynik końcowy jak najbardziej sprawiedliwy. My się cieszymy, bo sobie zakładaliśmy postawić taką poważną pieczęć w drodze do mistrzostw Europy - przyznał bramkarz polskiej drużyny.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol! Tego jeszcze nie widziałeś

Kadra narodowa futsalu po raz pierwszy zagościła w Arenie Gorzów. Gorzowski obiekt, otwarty w 2023 roku, okazał się bardzo szczęśliwy. - Jesteśmy tutaj po raz pierwszy, ale bardzo nam się spodobało. Każdy zapamięta to zwycięstwo, fajną atmosferę. Super obiekt i mamy nadzieję, że jeszcze nieraz zagościmy w Gorzowie, bo wydaje mi się, że jest tutaj fajny, sportowy klimat i być może ludzie przekonają się, co to jest futsal i warto przychodzić na nasze mecze - powiedział 26-latek.

Niewiele brakowało, aby Polacy zachowali czyste konto w tym pojedynku. - To jest coś takiego u bramkarza zawsze, że na końcu pamięta się tę straconą bramkę. Wolałbym jedną bramkę ofensywną zabrać, żeby zachować czyste konto. Mecz skończyłby się 5:0 i to by było dla mnie przyjemniejsze, ale nie da się wszystkiego obronić, zablokować - zauważył golkiper.

- Tym bardziej szkoda, bo straciliśmy bramkę w takiej sytuacji, gdzie można było temu spokojnie zapobiec, a w gorszych sytuacjach mieliśmy szczęście. Ratowało nas obramowanie bramki. No niestety. Najważniejsze są trzy punkty i wysoka wygrana - dodał.

W marcu przez zespołem Błażeja Korczyńskiego kolejne wyzwania, mianowicie dwumecz z Mołdawią. - Szybkie kolejne zgrupowanie, bo spotykamy się już za niecałe cztery tygodnie. Wiemy, że będzie to nieprzyjemny rywal. W meczu ze Słowacją w pierwszej kolejce było 3:2, ale Słowacy się męczyli. Na analizy przyjdzie czas na kolejnym zgrupowaniu. To poświęciliśmy na Słowaków i przyniosło to efekt. Wygraliśmy i mamy czas, żeby wrócić do klubów i przygotowywać się. Na dzień dzisiejszy Mołdawia to rywal nieznany i nieobliczalny, ale nasz sztab nas odpowiednio przygotuje i będziemy wiedzieć o nich więcej - zakończył Michał Kałuża.

Komentarze (0)