Przed sezonem 2022 szefostwo Ferrari świadomie podjęło decyzję, by zwiększyć moc silnika, co odbiło się na jego niezawodności. Miało to związek z wprowadzeniem przepisów, które do końca 2025 roku zamrażają rozwój obecnych jednostek napędowych. Można je modyfikować tylko pod jednym warunkiem - o ile zmiany dotyczą kwestii bezpieczeństwa i awaryjności.
W Maranello uznali, że lepiej teraz wydobyć maksimum mocy z maszyny, a później inżynierowie będą się martwić tym, jak poprawić niezawodność całej konstrukcji. To odbiło się na wynikach w Formule 1, bo w ostatnich miesiącach Charles Leclerc i Carlos Sainz kilkukrotnie nie kończyli wyścigów z powodu awarii. Musieli też liczyć się z karami za skorzystanie z nadprogramowej liczby silników.
Jednak w sezonie 2023 silnik Ferrari ma być jeszcze mocniejszy. Ujawnił to Gunther Steiner, cytowany przez serwis "Formula Passion". - Spotkałem się z Mattią Binotto (odchodzący szef Ferrari - dop. aut.) i powiedział, że silnik Ferrari w przyszłym roku będzie "bombą". Jeśli ich jednostka napędowa okaże się konkurencyjna, to wpłynie to również pozytywnie na naszą sytuację. To będzie oznaczało, że my też będziemy mieć mocny silnik - powiedział szef Haasa, który korzysta z produktów Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Katarczycy się wściekli, gdy ją zobaczyli. To miss mundialu?
Ferrari dysponowało niezwykle wydajnym silnikiem, najmocniejszym w stawce, już w roku 2019. Wówczas okazało się jednak, że część rozwiązań stosowanych w jednostce napędowej Włochów nie jest zgodna z regulaminem. Zespół z Maranello musiał następnie dokonać zmian w swojej konstrukcji, co miało negatywny wpływ na osiągi silnika. Przyczyniło się też do tego, że w sezonach 2020-2021 utytułowana ekipa nie była w stanie walczyć o czołowe lokaty w F1.
Mocniejszy silnik Ferrari w sezonie 2022 od razu pomógł klienckim zespołom, które kupują gotowe produkty Włochów - Alfa Romeo zakończyła kampanię na szóstym miejscu w klasyfikacji konstruktorów F1, a Haas był ósmy. Wcześniej obie ekipy mogły pomarzyć o takich wynikach.
Czytaj także:
Dziwne ruchy Ferrari. Ta decyzja może mieć fatalne skutki
Williams wygrał z byłym sponsorem. Sąd orzekł ogromne odszkodowanie