Niezwykła pasja policjantki z Białegostoku. Z patrolu na wybieg

Archiwum prywatne / Marlena Mosiej / Na zdjęciu: Marlena Mosiej
Archiwum prywatne / Marlena Mosiej / Na zdjęciu: Marlena Mosiej

Na co dzień patroluje ulice Białegostoku. Gdy zrzuca mundur, staje w szranki w nietypowych zawodach. - Niektórzy z przekąsem mówią, że robię się na "babochłopa". Ale ten sport to moja prawdziwa pasja - przekonuje sierżant Marlena Mosiej.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=78448]

Mosiej[/tag] jest policjantką z Wydziału Patrolowo-Interwencyjnego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. Na co dzień dba o bezpieczeństwo mieszkańców stolicy województwa podlaskiego. Po robocie - jak mówi - staje się bikiniarą. I nie chodzi tu o nawiązanie do buntowniczego pokolenia lat 50. ubiegłego wieku, lecz o sport i uczestniczenie w zawodach tak zwanego bikini fitness.

- Sport to była moja pierwsza pasja, potem dopiero poczułam misję do pracy w policji - tłumaczy nam Marlena Mosiej. - Zaczęło się w podstawówce od tańczenia hip hopu, później zajęłam się lekkoatletyką. Dopiero na studiach poczułam powołanie do pracy w mundurówce, ale nie byłam pewna czy akurat do policji. Rozważałam też wojsko - odpowiada.
 
Mosiej twierdzi, że praca w policji daje jej poczucie spełnienia. - Zawsze miałam silny charakter, a w tej pracy to się przydaje. Cieszę się, gdy mogę komuś pomóc, ocalić przed niebezpieczeństwem. Czuję, że robię coś bardzo potrzebnego dla społeczeństwa, czuję się potrzebna - wyjaśnia.

ZOBACZ WIDEO: Polscy sportowcy zaszczepieni przed igrzyskami olimpijskimi? "Kryteria są jednoznaczne"

Do wojska nie poszła, nie chciała ryzykować wyjazdu z dala od miejsca zamieszkania. Aplikowała do policji i - ku jej zdziwieniu - dostała się do formacji za pierwszym podejściem. Wszystkie etapy rekrutacji poszły jak z płatka.

- Lubię tę pracę, chcę mieć jak najwięcej pomyślnie przeprowadzonych interwencji. Praca w wydziale patrolowym bardzo mi odpowiada. Zżyłam się z ludźmi, z którymi pracuję na co dzień i chciałabym współpracować z nimi jak najdłużej - podkreśla Mosiej.

Bikini zamiast munduru

Marlena Mosiej sportem zajmowała się od najmłodszych lat, jednak dopiero w trakcie studiów z wychowania fizycznego uświadomiła sobie, że to kierunek, w którym chce podążyć.

Nie udało jej się jednak pogodzić pracy z trenowaniem na poważnie lekkoatletyki, więc przerzuciła się na siłownię. To tam dowiedziała się, że istnieje coś takiego jak zawody w bikini fitness.

- Pomysł się zrodził zaraz po powrocie z kursu podstawowego w Szczytnie. W szkółce policyjnej w wolnych chwilach ostro trenowałam na siłowni, w zawodach chciałam wystartować na próbę. Chciałam zobaczyć, jak moja sylwetka prezentuje się na tle innych zawodniczek. Przekonałam się do tego i postanowiłam kontynuować przygodę z bikini - wspomina.

Po sukcesach w lekkoatletyce i biegach sprinterskich (w ramach zawodów międzyuczelnianych), Marlena Mosiej zaczęła osiągać dobre rezultaty w tej mało znanej dyscyplinie. W 2019 roku, w zawodach o Puchar Polski WPF (Stowarzyszenia Kulturystki Fitness i Trójboju Siłowego), zajęła trzecie miejsce, rok później - w międzynarodowych zmaganiach NPC - była piąta.

fot. Marlena Mosiej
fot. Marlena Mosiej

Agresorzy nie robią na niej wrażenia

- Sportowy tryb życia pomaga mi w pracy. Oprócz większej siły i sprawności - co w tej pracy się bardzo przydaje - lepiej się czuję psychicznie. Sama świadomość, że jestem osobą bardziej wysportowaną, silniejszą, dodaje mi pewności siebie na interwencjach. Pierwszy lepszy petent wymachujący rękoma czy grożący wszystkim dookoła nie robi na mnie żadnego wrażenia - zaznacza Mosiej.

To nie jedyny pozytywny przykład tego, jak sport pomaga naszej rozmówczyni w pracy w policji. Podkreśla, że trening po służbie jest też dobrą odskocznią od stresu związanego z pracą. Mosiej dodaje jednak, że zdarzają się kąśliwe docinki pod jej adresem.

- Większość kolegów i koleżanek z pracy oraz przełożeni są mile zaskoczeni moją pasją i sylwetką. Otrzymuję od nich wiele gratulacji, słów podziwu, zachwytu - opowiada. - Są jednak osoby, które za plecami mnie krytykują. Twierdzą, że wyglądam okropnie, jak "babochłop". Natomiast w twarz boją się mi o tym powiedzieć. I o dziwo są to mężczyźni, nie kobiety. Domyślam się, że mój wygląd szarpie ich ego. No, ale to już ich problem - stwierdza.

Policjantka, żeby odnosić sukcesy w sporcie, musi bardzo pilnować reżimu treningowego. - Muszę wcześniej planować cały dzień, układać menu, przygotowywać posiłki. Niekiedy korzystam z diety pudełkowej. Jest to dobre rozwiązanie, gdy brakuje nam na co dzień czasu. Jeśli ktoś lubi życie w biegu, tak jak ja, to pogodzi te dwie sprawy - przekonuje Mosiej.

fot. Marlena Mosiej
fot. Marlena Mosiej

Najpierw policjantka, potem bikiniara

Gdy dopytujemy, co daje jej większą satysfakcję: praca w policji czy sukces w zawodach sportowych i pokonywanie kolejnych granic na treningach, odpowiada: - Chyba jednak służba. Jestem w pierwszej kolejności policjantką, a dopiero później bikiniarą. Treningi i zawody to tylko moje hobby, taki dodatek, a policja to duża część mojego życia - twierdzi białostoczanka.

A gdyby komendant wydał rozkaz rezygnacji z zawodów sportowych, bo "policjantce może nie wypada", to co by wybrała? - pytamy pół żartem, pół serio.

- Na początku na pewno próbowałabym go jakoś zmiękczyć. Jeśli mój urok osobisty i postawa na "zbitego psa" nic by nie pomogły, to pogodziłabym się z brakiem możliwości startu - nie ma wątpliwości.

Zobacz też:
#dziejesiewsporcie: trochę wolnego miejsca, mata, ręcznik... Tak trenuje znana trenerka
"Niedzielski robi wszystko, by zdusić branżę". A oni się otworzą mimo obostrzeń

Źródło artykułu: