Porażka reprezentacji Polski ze Słowacją (1:2) na początku Euro 2020 za chwilę może pójść w zapomnienie. Nasi piłkarze po remisie z Hiszpanią (1:1) mogą awansować do 1/8 finału, gdy pokonają Szwecję. Niektóre momenty z pierwszego spotkania jednak wciąż siedzą w głowach zawodników.
Głośno było o sytuacji po bramce Martina Skriniara. Słowacki obrońca zgubił krycie w polu karnym, dzięki czemu z łatwością pokonał Wojciecha Szczęsnego. Po tym golu Robert Lewandowski był wściekły na kolegów.
Do tej sytuacji wrócił Bartosz Bereszyński w programie "Foot Truck". Przyznał, że to on miał indywidualnie kryć Skriniara przez całe spotkanie. Przed jego bramką jednak go zostawił, co było spowodowane tym, że wcześniej czerwoną kartkę dostał Grzegorz Krychowiak.
ZOBACZ WIDEO: Odmieniona reprezentacja Polski wyrwała punkty Hiszpanii. Jak do tego doszło? "U kadrowiczów była wewnętrzna złość"
- "Lewy" jest napastnikiem i zanim on dobiegł do pola karnego, to my już sobie wszystko w defensywie ustaliliśmy. On nie do końca był tego świadomy. Myślał założeniami sprzed meczu - tłumaczy obrońca naszej kadry.
Być może kapitan reprezentacji Polski inaczej by zareagował, gdyby wiedział, że zmieniły się ustalenia taktyczne. Przez to było nerwowo.
- Może był na mnie wkurzony. Ale ja też byłem wkurzony, że ktoś ma do mnie pretensje, choć ustaliliśmy coś innego. To są sytuacje boiskowe. Robert nie zdawał sobie sprawy, że na szybko podjęliśmy decyzję, że nie ma krycia indywidualnego - dodaje Bereszyński.
Teraz jednak wszyscy żyją meczem Szwecja - Polska, który będzie decydować o naszym losie na Euro 2020. Spotkanie już w środę 23 czerwca o godzinie 18. Transmisja na żywo w TVP 1, TVP Sport i WP Pilot.
Euro 2020. Bartosz Bereszyński: Nie mogę tego oglądać, ponieważ skacze mi ciśnienie >>
Czy Jakub Moder zagra ze Szwecją? Jest nowy przeciek ze zgrupowania >>