Euro 2016. Były selekcjoner Szwajcarii Rolf Fringer: Lewandowski to człowiek, a nie robot

PAP/EPA / EPA/GEORGI LICOVSKI
PAP/EPA / EPA/GEORGI LICOVSKI

- Robert Lewandowski to autorytet. Jego obecność powoduje, że inni czują się lepiej - uważa Rolf Fringer, były selekcjoner reprezentacji Szwajcarii oraz trener między innymi VfB Stuttgart.

WP SportoweFakty: Co myślą ludzie w Szwajcarii na temat reprezentacji Polski?

Rolf Fringer: Mniej więcej to samo, co sądzą Polacy o naszej kadrze. To solidny zespół, który ma dużą siłę mentalną. Jesteście w stanie dojść do ćwierćfinału i pisać historię.

Która drużyna wydaje się panu silniejsza?

- 50 na 50. Obie nareszcie są mocne. Naturalnie macie Roberta Lewandowskiego. My takiego piłkarza nie posiadamy. U nas gra z kolei Granit Xhaka, który jest jednak częścią kolektywu. Na Lewandowskim można się oprzeć.

Jest pan zaskoczony wynikami Polski na Euro 2016?

- Niekoniecznie. Widzieliśmy, jak dobrze radziliście sobie w eliminacjach. Wasza reprezentacja ma mentalność zwycięzców. Z moich obserwacji wynika, że panuje tam świetna atmosfera. Jest też Lewandowski, który zachowuje się jak autorytet. Wzór piłkarza, nieprawdopodobnie silny. Przede wszystkim jednak potrafi poświęcić swoje ambicje dla zespołu.

ZOBACZ WIDEO 60 sekund sportu: drugie oblicze gwiazd Euro 2016 (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Kto z naszej reprezentacji wyróżnia się podczas mistrzostw?

- Paradoksalnie nikt. Waszą siłą jest jedność, atmosfera. Kiedy patrzę na Polskę, mam wrażenie, że czerpiecie dużą satysfakcję z gry.

Niektórzy mówią, że Lewandowski ostatnio gra słabo.

- To człowiek, a nie robot. Robert jest w służbie zespołu. Jego obecność powoduje zwiększenie pewności siebie u innych. Każdemu, kto krytykuje Lewandowskiego, chciałbym przypomnieć, że wyszliście z grupy i nie przegraliście żadnego spotkania. Mógłby odpuścić zadania defensywne, zdobyć dwa gole, ale gdybyście przez to stracili trzy - mielibyście skutek negatywny.

Chciałbym też spytać o waszą kadrę, która jest bardzo młoda. Czy to może być problem?

- Nie. Przed dwoma laty, podczas brazylijskiego mundialu odpadliśmy dopiero w pierwszej rundzie fazy pucharowej. Mało tego, pokonała nas Argentyna, która strzeliła gola w dogrywce. Później doszła przecież do finału. Faktycznie, posiadamy młodą kadrę, ale mimo tego jest to zespół doświadczony.

W Szwajcarii mieszka ponad osiem milionów ludzi, jesteście niewielkim krajem, ale macie całkiem niezłą drużynę narodową. Dlaczego tak się dzieje?

- Wielu zawodników gra w najsilniejszych ligach Europy. Nigdy nie mieliśmy aż tylu piłkarzy na wysokim poziomie. Nasze młodzieżowe reprezentacje odnoszą sukcesy. Wszystko dzięki systemowi szkolenia. Filozofia wprowadzona przez federację jest po prostu dobra.

W Polsce często kojarzymy Szwajcarię ze sportami zimowymi.

- To nieprawda. Oczywiście, narty to jedna z naszych specjalności, ale futbol jest równie ważny. Popularność tego sportu na całym świecie to fenomen. Każdy gra w piłkę.

Był pan selekcjonerem reprezentacji Szwajcarii, prowadził też VfB Stuttgart, ale przeciwko Polsce nigdy nie zagrał. Natomiast w swoich zespołach posiadał pan graczy z naszego kraju.

- Przypominam sobie kilku. Lubiłem Polaków, miałem z nimi same miłe doświadczenia. Najlepiej pamiętam Ryszarda Komoronickiego, przeciwko któremu grałem jeszcze jako piłkarz w lidze szwajcarskiej. Znakomity zawodnik. Nie stanowiłem dla niego poważnego rywala.

Pańskim asystentem w VfB Stuttgart był Joachim Loew. Słyszałem, że to bardzo miły człowiek.

- Teraz ma wielki autorytet. Pracuje od 10 lat z reprezentacją, odnosi sukcesy. Prawdę mówiąc, nie dziwią mnie. Brał udział w rewolucjonizowaniu niemieckiej piłki. Dzięki niemu ich reprezentacja gra naprawdę ładnie.

Rozmawiał Mateusz Karoń

Komentarze (0)